Opinię tę potwierdzał Jerzy Stempowski, kiedy odpisywał Giedroyciowi: „pyta mnie Pan o Baltazara Graciána. Byłby to jeden z najlepszych „tekstów zapomnianych”. Gracián jest eseistą hiszpańskim XVII wieku, bardzo sławnym w swoim czasie, później znanym tylko niewielu”.
Baltasar Gracián y Morales (1601-1658) żył i tworzył w Złotym Wieku hiszpańskiej kultury, w okresie, który wydał m.in. Cervantesa, Velázqueza, El Greca, Lope de Vegę, Francisco Quevedo. Urodził się w Aragonii w rodzinie medyka, obrał drogę duchowną i wstąpił do zakonu jezuitów. Stał się cenionym kaznodzieją, w służbie zakonu sporo podróżował po Hiszpanii, trafił też jako kapelan na dwór wicekróla Nocery, który stał się jego protektorem i mecenasem. Pisać zaczął w dość późnym wieku, już po trzydziestce. Jego twórczość obejmuje głównie niewielkich rozmiarów traktaty moralizatorsko-dydaktyczne.
„Najsławniejszą jego książką był El Discreto – pisał Giedroyciowi Stempowski – rodzaj filozoficznego podręcznika dla dworzan hiszpańskich. Jest on tym dla dworów XVIII wieku, czym Il libro del cortegiano Castigliona był dla dworu Karola V. El Discreto był tłumaczony na francuski w XVIII wieku i miał kilka wydań. Tłumaczenie to jest nic niewarte, jak większość tłumaczeń tego czasu. Jeszcze ciekawszy dla nas jest Criticon Graciána, napisany w stylu paradygmatycznym i będący wzorem literackim dla Also sprach Zarathustra. Zwłaszcza dla drukowania wyjątków, ta druga książka jest doskonała. Nie mam jej tu nigdzie pod ręką, ale przypuszczam po starej pamięci, że można by tam znaleźć rozdziały bardzo ciekawe i aktualne. Gracián był ulubionym autorem Schopenhauera, który cytuje go wielokrotnie w Die Welt als Wille und Vorstellung i przetłumaczył jego Oraculo manual, małą książeczkę aforyzmów. Tą drogą zapewne odziedziczył go po Schopenhauerze Nietzsche. W dwudziestych latach Graciána odkryli hispanizanci francuscy. Ukazał się wówczas w Paryżu tom tłumaczeń z Graciána, zawierający wyjątki – tym razem dobrze tłumaczone – z głównych utworów hiszpańskiego eseisty. Tego wydania używałem do czytania Graciána ze słuchaczami Państwowego Instytutu Teatralnego, dla których El Discreto miał być źródłem informacji w zakresie rekonstrukcji historycznej repertuaru klasycznego”.
Baltasar Gracián |
Wzmiankowana przez Stempowskiego książka to Pages caractéristiques w tłumaczeniu Wiktora Bouilliera, zawierająca obszerne studium krytyczne autorstwa André Rouveyre’a i mająca kilka wydań w latach 20. XX wieku. To właśnie Rouveyre zwraca we wstępie uwagę na wpływ jaki wywierał Gracián, o którym wspomina Stempowski, przez Schopenhauera do Nietzschego. Odpisując więc Giedroyciowi eseista albo miał pod ręką tę książkę, albo dostajemy tu jeden z licznych dowodów na jego imponującą erudycję i pamięć. Genezę tego francuskiego wydania pism Graciána warto prześledzić, gdyż pokazuje ona jeden z ważnych kręgów inspiracji intelektualnych Stempowskiego.
Opisuje ją wspomniany przez Giedroycia Bohdan Gajewicz we wstępie do Brewiarza dyplomatycznego – tak zatytułował swe własne tłumaczenie zbioru aforyzmów Graciána, czyli Oraculo manual, które wydał własnym sumptem w Paryżu w 1949 roku, najwyraźniej nie zainteresowawszy projektem redaktora „Kultury”.
„W r. 1902 krytyk francuski Rémy de Gourmont – pisze Gajewicz – znalazł u bukinisty nad Sekwaną egzemplarz V-go francuskiego wydania L’Homme de Cour z 1717 r. w tłumaczeniu i z przypisami Amelot de la Houssaie. Ogłosił o tym odkryciu entuzjastyczny artykuł w „Mercure de France” i przekazał znaleziony egzemplarz innemu krytykowi, Andrzejowi Rouveyre. Po 22 latach Rouveyre wydał książkę w 1924 r. u Grasseta (…). Książka zdobyła sobie znów wielkie powodzenie we Francji, ukazało się w jednym roku 27 wydań, czyli o 6 więcej niż w ciągu trzech poprzednich stuleci. Jednocześnie prawie (w 1925 r.) wydano w 470 egz. wypisy z dzieł Gracjana pt. Pages caractéristiques w tłumaczeniu Wiktora Bouilliera, poprzedzone obszernym studium krytycznym A. Rouveyre’a”.
Otóż w rocznikach „Mercure de France” z 1902 roku, dostępnych w Internecie nie znalazłem wzmiankowanego tekstu autorstwa Rémy de Gourmont, wpływowego wówczas krytyka literackiego i pisarza. Ale trafiłem na inny, opublikowany rok wcześniej jego artykuł poświęcony jezuitom, w którym właśnie wspomina Graciána i cytuje fragmenty z L’Homme de Cour, dzieła będącego XVIII-wieczną francuską kompilacją Oraculo manual i kilku wyjątków z El discreto oraz innych pism Graciána. Stempowski, pilny czytelnik „Mercure de France” mógł właśnie tą drogą na dzieła jezuickiego moralisty trafić.
Na rolę tego czasopisma w formacji intelektualnej Stempowskiego wskazał swego czasu Jan Gondowicz, pisząc w tekście Bagaż z Szebutyniec, że eseista „wywodzi się tyleż z „dniestrowych jarów, zarosłych burzanem”, co (…) z grupki różnojęzycznych młodzieńców z malakką w dłoni i kapeluszem canotier na głowie, oczekujących przed księgarnią w Żytomierzu, Kiszyniowie lub Odessie w dniach, gdy z Paryża zwykł był nadchodzić świeży numer „Mercure de France”. (…) Rodowód sztuki eseistycznej Stempowskiego – pisze Gondowicz – jest niepolski i w Polsce nieznany. Wywodzi się on z kręgów wspomnianego wyżej „Mercure de France” lat 90. ubiegłego stulecia, z epoki, gdy redakcja tego niesamowitego pisma zgrupowała kilkunastu fantastycznych stylistów, dziś najniesłusznej zapomnianych, jak Joris-Karl Huysmans, Henri de Régnier, Leon Bloy, Gustave Kahn, Félix Fénéon, a zwłaszcza genialny Marcel Schwob, którego, jak miałem okazję stwierdzić na innych łamach, zdarzało się Stempowskiemu cytować bez uwzględniania cudzysłowu. Dziełem zbiorowym tych pisarzy była odmiana eseju, który przybierał zewnętrzną formę erudycyjnej opowieści, obracającej się zwykle wokół szokującego epizodu lub biografii”.
Wpływy literackie i stylistyczne, o których pisze Gondowicz, to kwestia warta z pewnością odrębnej analizy, do której nie mam niestety kompetencji. Faktem jest natomiast, że Stempowski był stałym czytelnikiem „Mercure de France”, a oprawione roczniki pisma z jego przedwojennej biblioteki na Flory przetrwały okupację i trafiły na Polną do mieszkania Marii Dąbrowskiej i Stanisława Stempowskiego, o czym ten pisał w jednym z powojennych listów do syna. Pismu francuskich symbolistów poświęcił zresztą Stempowski odrębny esej, zatytułowany Epitaphium z 1965 r., czyniąc jego dzieje punktem wyjścia do analizy ekspansji, dominacji oraz zmierzchu popularności języka francuskiego w Europie Wschodniej.
Jeszcze jeden przykład inspiracji lekturowych Stempowskiego z kręgu wzmiankowanego przez Gondowicza podaje Halina Micińska-Kenarowa, ubolewając, że nie pamięta autorów omawianych książek. „Z właściwą sobie intuicją – wspomina – polecał mi specjalnie książkę Le bovarysme, a jej niespodziewaną tezą było udowodnienie, że obraz osobowości własnej, który jest naszym intymnym automitem, niekoniecznie musi być niszczący, jak w wypadku pani Bovary – może także służyć za bodziec twórczy do budowania własnego superego”. Zapomniany przez Micińską autor to Jules de Gaultier (1858–1942) również współpracownik „Mercure de France”, często pojawiający się na jego łamach, autor książki Le Bovarysme, essai sur le pouvoir d’imaginer (Bowaryzm. Esej o potędze wyobraźni) z 1902 roku, którym to dziełem spopularyzował termin „bowaryzm”. Stanisław Brzozowski w Legendzie Młodej Polski zaprzągł go do swej krytyki współczesnej kultury i pisał, że „kulturą nazywa się dzisiaj w Europie pewien gatunek intoksykacji psychologiczno-historycznej, bowaryzm.” Jak widać, według świadectwa Micińskiej-Kenarowej, Stempowski traktował ten termin nieco inaczej. Wróćmy jednak do Graciána.
Według świadectw przyjaciół, należał on do ulubionych pisarzy Stempowskiego. Pod datą 1 lutego 1948 Maria Dąbrowska zapisała w dzienniku: „Anna [Kowalska] czyta Gracjana. Cytuje z niego doskonałe zdania. To ulubiony autor Jerzego Stempowskiego”. Kilka lat później w liście z 17 września 1953 roku namawiając Stempowskiego do powrotu do kraju Dąbrowska pisała: „wbrew temu co Pan myśli, są tu różne możliwości dla różnych rodzajów umysłowości i wiedzy. Tłumaczyłby Pan swego ulubionego Gracjana czy inne rarytasy i pisał komentarze dawnych, mało znanych, a wartościowych pisarzy czy muzyków”. 2 lutego 1957 Dąbrowska ponownie notuje: „Gracjan był od dawna moim ulubionym pisarzem. Odkrył mi go Jerzy Stemp[owski], który do tego stopnia go cenił i za pokrewnego sobie uważał, że przez jakiś czas nosił sam w gronie przyjaciół przezwisko «Gracjan»”. I rzeczywiście tak było. Henryk Józewski pisał w listopadzie 1924 roku do Stanisława Stempowskiego o ich wspólnym projekcie wydawniczym – „Bibliotece Pstrykońskiej”: „O Pstrym Koniu myślę ciągle, mam jak największe ambicje w tym kierunku, pisałem nawet o tym list do Gracjana”. Halina Micińska-Kenarowa zaś wspominała: „[Stempowski] cenił sobie niezwykle pisma Baltazara Graciána, ale dzieło tego hiszpańskiego jezuity z połowy XVII wieku Finesse et art du bel esprit tylko na chwilę miałam w ręku. A z pewnością znalazłabym tam, sądząc po tytule, źródła intymnego automitu pana Jerzego, to jest wyrafinowanej sztuki pięknego myślenia”.
Choć w swej twórczości i korespondencji, poza omawianym wyżej listem do Jerzego Giedroycia, Stempowski nie poświęcił nigdy Graciánowi obszerniejszego fragmentu, to nazwisko hiszpańskiego pisarza pojawia się w jego tekstach wiele razy i zawsze są to wzmianki znaczące, służące ilustracji jakichś istotnych dla Stempowskiego myśli, wątków, motywów czy refleksji. Przyjrzyjmy się im.
Książkę Graciána Agudeza y arte de ingenio znajdziemy wśród tomów słynnego księgozbioru przemytników z powojennego eseju o tym tytule, będącego literackim pokłosiem przeżyć pisarza po przekroczeniu granicy we wrześniu 1939 roku. „Byle jaka książka nie trafi w głąb gór. Mało kto bierze ze sobą książki, wybierając się w długą drogę pieszo z workiem na plecach”. Zagubione wśród zawieruchy wojennej książki pozwalają narratorowi przetrwać najgorsze dni, ale jednocześnie ich los uświadamia mu całą złożoność sytuacji emigranta, opuszczającego, jak się okaże, na zawsze swój kraj i pozostającego ze wspomnieniami o nim. „Podczas wojen i przewrotów czytelnik zostawia w domu całą bibliotekę. Ulubioną książkę bierze w drogę do worka, ale i tę musi wkrótce porzucić w przydrożnej karczmie lub w lesie na rozstaju. Księgozbiór przemytników był żywym świadectwem tego procesu i przestrogą. Czytelnik wojenny musi liczyć przede wszystkim na swą pamięć”.
W powojennym eseju, zatytułowanym Dla pięknej Heleny. Lektury klasyczne z 1961 roku, Stempowski wymienia Graciána wśród autorów klasycznych i ponadczasowych, obok Dantego, Petrarki, Szekspira, Cervantesa i Rabelaise’a. W tym samym kontekście występuje on też w eseju Po powodzi z 1959 r., gdzie Stempowski przeciwstawia współczesne mody, tendencje i konwencje literackie, „manieryzmy” – jak to nazywa w wielu swych tekstach – właśnie autorom klasycznym. „Czytelnicy – pisze – którzy dla odświeżenia wyobraźni nie czytywali, prócz produkcji bieżącej także Lukiana, Ariosta czy Graciána, przywykają do gry w obrębie jednej konwencji i tracą poczucie nieskończonych możliwości zawartych w przeszłej i przyszłej literaturze”. Jest tu zatem Gracián dla Stempowskiego autorem z głównego kanonu literackiego, jednym z wyznaczających miary i wartości. Służy mu także do podkreślenia wagi odwoływania się do klasyków, nie ograniczania się do aktualnych mód, manier i trendów, czytania tylko wydawniczych nowości.
Ten motyw pojawił się już w przedwojennym tekście Licytacje bibliofilskie w Warszawie z 1932 roku, choć tu z kolei, Gracián stanowił przykład autora spoza kanonu, zapomnianego, ale wartego przypomnienia i czytania. „Co pewien czas z cmentarzyska książek zostaje wykopany i, wśród uroczystych fanfar, wydany na nowo jakiś zapomniany autor: Stendhal, Norwid, O.W. Holmes, Gracián, Popper-Lynkens. Autorzy ci nagle dojrzeli do szerokiego czytelnictwa i w ciągu paru miesięcy zyskali poczytność znacznie większą od wielu autorów tzw. klasycznych, podlegających przymusowi czytania w szkołach i figurujących na tytułowych miejscach w podręczniku literatury”.
Gracián opisywał obyczaje dworskie swych czasów i nauczał etykiety dworskiej. Do tego charakteru jego twórczości Stempowski nawiązuje z kolei wzmianką w tekście na temat tłumaczenia Odysei dokonanego przez Józefa Wittlina. Wspomina tam o przyjęciu Odysa w domu Alkinoosa jako o najdawniejszym wzorze późniejszych etykiet dworskich i napomyka, że nie wie, „czy znał ten fragment Gracián, ale z pewnością zwróciłby on jego uwagę”. Ten aspekt historyczny, dokumentacyjny książek hiszpańskiego moralisty podkreślał również wymieniając je w liście do Marii Dąbrowskiej z 12 czerwca 1952, obok Dworzanina Castiglione’a, dzienników Pepysa, listów Petrarki i pamiętników Casanovy jako jedną z „bezcennych książek mało znanych szerszej i nawet oczytanej publiczności, które oświetlają od wewnątrz swe epoki” .
Ale dla Stempowskiego ważna była zawsze aktualność literatury, odczytywanie tekstów w odniesieniu do teraźniejszości. Tak też było i z Graciánem. W omawianym liście do Jerzego Giedroycia pisał: „Jako moralista, Gracián jest jezuitą bardzo subtelnego gatunku, i ta jego strona zasługiwałaby dziś na pewnego rodzaju rewizję. W obecnych czasach polemika między jezuitami i Pascalem posiada nieco inny aspekt niż przed dwudziestu laty. Jesteśmy znów w pełnym okresie wojen religijnych, z ich fanatyzmem i okrucieństwem. Patrząc na ekscesy dzisiejszego fanatyzmu, oceniamy bardziej przychylnie giętkość moralną, wyrozumiałość i – w gruncie rzeczy – obojętność religijną jezuitów. Dla świata protestanckiego reakcja przeciw fanatyzmowi religijnemu zaczęła się od Przeciw entuzjazmowi Shaftesbury’ego. Coś podobnego można dostrzec u Graciána i to wydaje mi się u niego najbardziej aktualne. Jak prześliznąć się poprzez intrygi dworu, jak przystosować się do jego atmosfery walki o władzę, pozostając sobą i zachowując pewną ilość godności osobistej, na to pytanie odpowiada mniej więcej El Discreto”.
Na ten aspekt zwrócił też Stempowski uwagę w liście do Czesława Miłosza z 5 sierpnia 1951 r. nawiązując do koncepcji Ketmana, sformułowanej w Zniewolonym umyśle. Stempowski próbował pokazać, że opisana przez Miłosza postawa miała bardziej uniwersalny charakter i przejawiała się w przeszłości w różnych formach i w różnych kontekstach relacji władza-poddani.
„Podobne warunki – pisał eseista – wywołują wszędzie podobne sposoby bycia. Stoicy żyjący w czasach imperium rzymskiego głosili także prymat życia wewnętrznego i udawanie obojętności na zewnątrz, przystosowanie się do warunków i unikanie konfliktów. Z samego Seneki można by wybrać na ten temat wiele cytatów. W 1942 miałem w ręku notatnik młodego włoskiego studenta filozofii, który w armii afrykańskiej, wzorując się na Senece, ułożył cały system zachowania się: wyzbycie się wszelkiego entuzjazmu, zachowanie pozorów, umiarkowany sabotaż, wypełnianie obowiązków dla uniknięcia konfliktów przy jednoczesnym życzeniu klęski własnej armii, nieliczenie ani na Włochy, ani na ich przeciwników itd. W tym samym czasie Francuzi praktykowali ten system na wielką skalę. Rzecz sama znana była zresztą za wszystkich czasów. W pismach Descartesa trudno jest nieraz odróżnić, co autor pisał na serio, co zaś pisał dla uniknięcia cenzury i odwrócenia uwagi jezuitów. El Discreto Baltazara Graciána jest odmianą elegancką Ketmana, wysublimowaną na użytek dworu i najwyższych sfer towarzyskich. Na aktualność Graciána zwróciłem uwagę już przed wojną, ale wówczas nikt prawie tych rzeczy nie rozumiał”.
Gdy przeglądamy Brewiarz dyplomatyczny Graciána, rzeczywiście kilkakrotnie natrafiamy na podkreślenie znaczenia umiejętności dostosowania się do okoliczności, upodabniania się do otoczenia. „Niczego nie dać poznać po sobie” głosi maksyma 98, „Trudno o bardziej pożyteczną umiejętność niż sztuka maskowania się”. Mędrzec powinien być jak Proteusz, mówi z kolei maksyma 77, „wśród uczonych – uczony, powagę zachowywał w kole ludzi poważnych, w swawolnym zaś towarzystwie – tryskał humorem”.
Nawiązując do Ketmana, Stempowski, jak czynił to często, pokazuje tu szerszą perspektywę historyczną i wieloznaczność omawianego zjawiska. Z pewnością nie należy jego refleksji przekładać bezpośrednio na sytuację Polski pod rządami komunistycznymi i zachowania się elit względem władzy, które są tematem książki Miłosza. Zresztą w takim odczytaniu byłaby ona nietrafna, bo akurat w sporze jezuitów z Pascalem i jansenistami, siła władzy stała po stronie tych pierwszych, nie ich więc sceptycyzm, obojętność i giętkość moralna miałyby tu znajdować zastosowanie. Stempowski mówi tu chyba raczej o pewnej ważnej dla siebie idei i wyraża sympatię dla postawy życiowej, która i jemu była w jakiś sposób bliska. Postawy szczególnie aktualnej w czasach „historii zerwanej z łańcucha”. Nie oznaczało to usprawiedliwiania czy wytłumaczenia poparcia pisarzy dla nowej władzy w Polsce, ale też i kazało spojrzeć na to zjawisko z szerszej perspektywy i powstrzymać się od jednoznacznych potępień, do których tak skłonne były środowiska emigracyjne.
Ponownie dał Stempowski wyraz wspomnianej postawie w jednym ze swych ostatnich tekstów, zatytułowanym Niezdecydowanie pani Barbary z 1966 roku. Esej jest poświęcony bohaterce powieści Marii Dąbrowskiej Noce i dnie, napisany był jako jeden z głosów w debacie na temat twórczości pisarki w rocznicę jej śmierci. O bohaterce powieści Stempowski pisze: „Pani Barbara stoi dziś przed nami obca, samotna, nieco nawet zawstydzona. Niezdecydowanie, letniość uczuć, niechęć do angażowania się nie są cnotami naszego wieku”. I znowu, jak w przypadku fragmentów o Graciánie pojawiają się te same odwołania i przykłady: sceptycy greccy, którzy „za najrozsądniejsze zachowanie się uważali obojętność i skromne wypełnianie przepisanych obyczajem obowiązków”, oraz traktat lorda Shaftesbury, który „sądząc, że Anglicy są zbyt skłonni do entuzjazmu, nietolerancji i ekscesów, zaczął zalecać im letniość uczuć w materii politycznej i religijnej, ostrożność w angażowaniu się i poczucie humoru. Jego listy o entuzjazmie miały olbrzymi rozgłos i stały się w Europie początkiem nowego klimatu, początkiem wieku oświecenia”. Wieku, w którym, jak pisze dalej „pani Barbarze byłoby zapewne mniej markotno”. Trudno nie zadać pytania czy Stempowski nie pisze tu aby więcej o sobie niż o bohaterce Nocy i dni.
* * *
Nota bibliograficzna
List Stempowskiego do Giedroycia znajduje się w: Jerzy Giedroyc, Jerzy Stempowski, Listy 1946-1969, cz. 1, wybrał, wstępem i przypisami opatrzył A.S. Kowalczyk, Czytelnik, Warszawa, 1998, s. 39-41. List do Czesława Miłosza w tomie Jerzy Stempowski, Listy. Listy do różnych adresatów…, wybór i red. Barbara Toruńczyk, Fundacja Zeszytów Literackich, Warszawa 2000, s. 94. Wspomnienie Haliny Micińskiej-Kenarowej O Jerzym Stempowskim, zamiast recenzji jego „Esejów” ukazało się w książce Halina Micińska-Kenarowa, Długi wdzięczności, wybór tekstów i posłowie Jerzy Timoszewicz, słowo wstępne Czesław Miłosz, Biblioteka „Więzi”, Warszawa, 2003, s. 171-193 i zostało także przedrukowane w tomie Pan Jerzy. Śladami Niespiesznego Przechodnia. Wspomnienia i szkice o Jerzym Stempowskim, wybór i oprac. Jerzy Timoszewicz, Biblioteka „Więzi”, Warszawa, 2005, s. 208-225. Na esej Jana Gondowicza Bagaż z Szebutyniec powołuję się często pisząc o Stempowskim; ukazał się on w numerze 2-3 (1998) czasopisma „Res Publica Nowa” i został następnie przedrukowany w zbiorze esejów Gondowicza Paradoks o autorze, Korporacja Ha!art, Kraków, 2011. Jedyną w języku polskim monografię twórczości Graciána napisała Teresa Eminowicz-Jaśkowska, Baltasar Gracián, hiszpański pisarz i moralista barokowy, Oficyna Wydawnicza ABRYS, Kraków 2003. Eseje Stempowskiego cytuję według różnych wydań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz