Postanawia zatem udać się pod wskazany adres. Wkrada się po zmierzchu do budynku zagadkowej biblioteki, błądzi po czytelniach i wiedziony niejasnym przeczuciem wchodzi na strych, gdzie nagle cios w głowę pozbawia go przytomności. Budzi się związany na pokładzie fantastycznego napowietrznego okrętu-balonu, którym podniebni piraci przemierzają niebo nad Paryżem pod wodzą tajemniczego Kapitana w Złotej Masce. Okazuje się, że to jest właśnie porywacz i włamywacz, który nawiedził mieszkanie Schwoba. Czy wyjaśni się jego zagadka i czy Marcel odzyska Monellę?
Inspiracją dla tej obrazkowej opowieści jest kilka faktów z biografii Marcela Schwoba oraz jego opowiadanie Roi au masque d'or (Król w złotej masce), pochodzące ze zbioru o tym samym tytule z roku 1892, które od niedawna możemy przeczytać w znakomitym polskim tłumaczeniu Ryszarda Engelkinga. Oba te źródła potraktowane są jednak dość swobodnie.
Z podobną dezynwolturą proza francuskiego symbolisty potraktowana jest w zilustrowanej przez niemieckiego grafika Michaela Huttera edycji opowiadań zatytułowanej The King in the Golden Mask and other stories wykorzystującej angielskie tłumaczenia dokonane przez Iaina White’a, przygotowanej w 2021 przez niszowe wydawnictwo Zagava. Specjalizuje się ono w literaturze grozy, a swą ofertę prezentuje następująco: “Zagava’s books transcend the boundaries of the weird, the supernatural, the decadent and mystical.”
W takim też duchu Hutter odczytał opowiadania Schwoba, wydobywając z nich wymiar niesamowity i fantastyczny, lub może raczej wypadałoby rzec, uwypuklił go, albo, jak z pewnością uznają niektórzy, zwyczajnie go w wielu przypadkach dodał. Nie wiem co tam zaszło między autorem a wydawnictwem, bo ani jedno, ani drugie nie chwali się tą książką, nie będę więc też prezentował żadnej pochodzącej z niej ilustracji. O ich klimacie pojęcie może dać galeria prac artysty, nie ukrywam, że dla mnie jest to kicz.
Niemal wiek wcześniej, w 1929 roku, Król w złotej masce zainspirował natomiast polskiego artystę-grafika, Stefana Mrożewskiego (1894-1975), który wykonał osiem drzeworytów dla paryskiego wydawnictwa „Apollo”.
„Scenę – pisze o tych grafikach Anna Filipowicz z Biblioteki Narodowej – zapełniają tu postacie o smukłych, nienaturalnie wydłużonych ciałach. Perspektywa zbudowana z wielu planów, sięga głęboko w obraz. Artysta zwraca dużą uwagę na fakturę materiałów. Pełne ruchu postacie silnie kontrastują z elementami przyrody, stylizowanymi kwiatami czy kolumnadą drzew. Horyzont zamyka bryłowata, prawie kubistyczna architektura. W niektórych scenach, takich jak: Opłakiwanie króla czy Prośba o jałmużnę, postacie nabierają cech groteskowych. To bardzo staranne bibliofilskie wydanie ukazało się w nakładzie 100 egz. Pierwszych osiem egzemplarzy zawierało po dwie odbitki grafiki oraz oryginalny rysunek artysty. Za cykl ten otrzymał Mrożewski srebrny medal na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu w 1929 roku.”
ilustr. Stefan Mrożewski, źródło: artinfo |
Proza Schoba doczekała się jeszcze kilku innych pięknych ilustrowanych edycji bibliofilskich, wśród których należy wymienić Mimy (Mimes) w opracowaniu graficznym Jean-Gabriela Daragnèsa (1886-1950), wydane w nakładzie 127 egzemplarzy przez francuski klub bibliofilów zmotoryzowanych (Bibliophiles de l'Automobile-club de France) oraz opatrzoną okładką projektu Henri Matisse’a Księgę Monelli (Le Livre de Monelle) z 1946 roku wydaną przez Ides et Calendes w mikroskopijnym nakładzie 25 egzemplarzy.
Toż dzieło zilustrowała w 1965 Leonor Fini dla wydawnictwa Firmin-Didot, ukazało się ono w dużo większym już nakładzie 3 tysięcy egzemplarzy. Jeszcze przed wojną zaś, w 1925 roku ukazał się zbiór Coeur double ilustrowany dwukolorowymi drzeworytami przez Fernanda Siméona (1884-1928), oraz w roku 1929 zbiór Vies imaginaires w moim chyba ulubionym opracowaniu graficznym George’a Barbiera (1882–1932) mistrza art déco. Ilustracje do argentyńskiego wydania Krucjaty dziecięcej z 1949 roku w tłumaczeniu Ricardo Baeza (La cruzada de los niños) zaprojektowała z kolei Norah Borges, jej brat zaś, skądinąd wielki admirator i dłużnik Schwoba, napisał przedmowę.
proj. Henri Matisse |
ilustr. Norah Borges |
ilustr. Leonor Fini |
ilustr. Jean-Gabriel Daragnès |
ilustr. George Barbier |
Tu wreszcie docieram do mojego drobnego osobistego odkrycia jeszcze jednego śladu recepcji twórczości francuskiego symbolisty w Polsce. Jakoś na początku sierpnia zwiedzaliśmy uroczy, położony z dala od uczęszczanych szlaków turystycznych pałac w nadbużańskiej Cieleśnicy. Jego przedwojenny właściciel Stanisław Różyczka de Rosenwerth był wybitnym działaczem społeczno-gospodarczym południowego Podlasia i między innymi zainicjował powstanie Podlaskiej Wytwórni Samolotów, stąd obecni właściciele projektując niedawno wystrój wnętrz, zadbali o zawieszenie na ścianach pałacu kilku gustownych rycin o tematyce podniebnej.
Z jakichś przyczyn pociąga mnie wizja podróży balonem, być może dlatego, że nigdy się na nią nie odważę. Błąkając się zatem po korytarzach, zwróciłem w pewnym momencie uwagę na zawieszony nad żardinierą dyskretny drzeworyt przedstawiający montgolfierę z dwoma dżentelmenami w gondoli radośnie bujającą nad Pałacem na Wyspie w warszawskich Łazienkach. Grafika okazała się być, co sprawdziłem po powrocie do domu, dziełem Stanisława Ostoja Chrostowskiego (1900–1947), wybitnego artysty plastyka międzywojnia, ilustracją do Księgi pamiątkowej ku czci poległych lotników z 1933 roku.
Niedawno Biblioteka Narodowa udostępniła w Polonie specjalną, poświęconą mu stronę, prezentując biogram artysty i grubo ponad setkę skanów jego prac pochodzących z zasobów Zakładu Zbiorów Ikonograficznych. I w ten sposób, przeglądając je, trafiłem na dwie ilustracje do Krucjaty dziecięcej Marcela Schwoba, którą Chrostowski znał zapewne z „Chimery”.
Grafiki te powstały zdaje się raczej jedynie na próbę czy przymiarkę niż w ramach jakiegoś konkretnego zamówienia wydawniczego. Pełne precyzji technicznej, wykonane są w prostym, historycyzującym, charakterystycznym dla artysty stylu, nawiązującym nieco do twórczości ludowej. Daleko im do ekspresyjnej dramaturgii prac Mrożewskiego, dekadenckiego przepychu i kolorystycznych feerii Barbiera czy delikatnej kreski Fini. Podkreślają przede wszystkich wymiar duchowy zdarzeń będących kanwą opowieści Schwoba, zwracając uwagę na żarliwą i niewinną religijność dzieci. Ale też, jak sądzę, poprzez operowanie cieniami wydają się uwypuklać samotność uczestników krucjaty, ich zagubienie w chaosie wypadków dziejowych oraz ogólną grozę całego przedsięwzięcia.
ilustr. S. Ostoja Chrostowski, źródło: Polona |
ilustr. S. Ostoja Chrostowski, źródło: Polona |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz