Przybywający do kochanki jako duch, „aby porozmawiać o zamienionej w wino przeszłości, o dniach pełnych czekania i nadziei, kiedy zawsze o wschodzie słońca stawaliśmy przy oknie i w porannym śniegu, w świetle błyszczących rynien, w snujących się ponad dachami domów promieniach i w kąpiącym się w małych kałużach błękicie szukaliśmy zagadki nadchodzących dni, tajemnicy szczęścia...” słyszy Sindbad tylko odpowiedź: „Za późno już”.
Bohater opowiadań Krúdy’ego został, jak przekonują badacze, wyposażony w wiele cech samego autora. Jest artystą, niebieskim ptakiem, lekkoduchem, birbantem i uwodzicielem, smakuje życie, podróżuje, ma niezliczone kochanki i przygody miłosne, ale równocześnie, jak to zwykle bywa, jest też wypełniony melancholią, poczuciem samotności i przemijania. „Rozpustne, święte i znudzone życie, – woła w pewnym momencie Sindbad – jakże dobrze byłoby znowu wrócić do ciebie!”.
Jeśli rolą pisarza, jak zanotował w dzienniku Sandor Márai, jest „zatrzymać świat, z którego pochodzi i do którego przynależał, w taki sposób, w jaki materia zbłąkanego meteorytu przechowuje tajemnice wszechświata”, to Gyula Krúdy zdaje się tę rolę wypełniać znakomicie, odmalowując świat zubożałych ziemiańskich Węgier przełomu wieków, prowincjonalnych miasteczek, przydrożnych karczm i szlacheckich dworków.
„Akurat w tej okolicy polowano z chartami. Na progu pusztańskiej karczmy zebrało się towarzystwo starszych panów o kocich wąsach, palących krótkie fajeczki, a w powozach siedziały ich jejmoście. (…) Sindbadowi trafiło się opiekane kacze udko, które zaraz przywiodło na myśl te wszystkie wiejskie dworki, gdzie dotąd bywał, te morwy i bzy, pod którymi kaczki stroszyły pióra i długie walące się płoty z powiewającą bielizną, po której można rozpoznać wiek kobiet. Te poddasza z sianem, gdzie zakradały się grube służące, żeby sobie trochę podrzemać i kopce, skąd wydobywano rzepę. Stanęły mu przed oczyma walące się kominy na gontowych dachach, z których wiosną podrywały się bociany, a w jesienne noce dudniły w nich: deszcz, wicher i upiory”.
„Od dawna marzę o tym, żeby zostać wiejskim dziedzicem. Przemierzać linijką okolicę, nauczyć się gwary ludu, z twarzą czerwoną od porannego mrozu czekać na pociąg przed budką drużnika, jeździć na cotygodniowy targ do wojewódzkiego miasta – na kufel piwa i dowiadywać się, co słychać w polityce, chodzić do kasyna na małą pogaduszkę. Piękne musi być takie beztroskie życie, a wieczorem sen, twardy i powolny jak płynąca leniwie barka, za to rześkie przebudzenie, wraz z pierwszymi promieniami słońca”.
Twórczością Krúdy’ego pasjonował się młodszy odeń o pokolenie Sándor Márai. Znał pisarza krótko, ale bardzo cenił go przez całe życie, zbierał po nim pamiątki i wspomnienia. W 1941 roku wydał książkę, niedawno przetłumaczoną na polski przez Teresę Worowską pod tytułem Sindbad wraca do domu, będącą hołdem złożonym Krúdy’emu.
Gyula Krúdy był piewcą prowincjonalnego węgierskiego życia i do tego nawiązuje Márai w swej opowieści. Jest to istna oda na cześć tych Węgier, które zmiotły obie wojny światowe, i które sam Márai, być może już to w 1941 roku przeczuwający, musiał opuścić na zawsze. Mamy tu więc wspaniałe opisy chwili południa na Wielkiej Nizinie, zmierzchu nad brzegiem Cisy, kwitnących drzew brzoskwiniowych na górze Gellerta, opisy tego, jak to bywało „w dawnych Węgrzech”, w domach na prowincji, w których „Węgier czuł się bezpieczniej niż w mieszkaniach kamienic w dużych miastach, gdzie żył zawsze jakby na wygnaniu, wiecznie w Tomi. Albowiem Sindbad święcie wierzył w to, że prawdziwy dom Węgra jest tylko tam, gdzie można mieć własną piwniczkę, gdzie za pomocą wydrążonej tykwy ściąga się wino z beczki, a w kącie składuje chrzan i kartofle, gdzie Tyrolczyk w skórzanych spodniach przygotowuje na zimę kapustę kiszoną i w święto Trzech Króli wikariusz oznacza pokoje kredą, wypisując na framudze pierwsze litery imion Kacpra, Melchiora i Baltazara”.
Gdzieś na Węgrzech ok. 1900, źródło: fortepan |
Twórczością Krúdy’ego pasjonował się młodszy odeń o pokolenie Sándor Márai. Znał pisarza krótko, ale bardzo cenił go przez całe życie, zbierał po nim pamiątki i wspomnienia. W 1941 roku wydał książkę, niedawno przetłumaczoną na polski przez Teresę Worowską pod tytułem Sindbad wraca do domu, będącą hołdem złożonym Krúdy’emu.
Gyula Krúdy był piewcą prowincjonalnego węgierskiego życia i do tego nawiązuje Márai w swej opowieści. Jest to istna oda na cześć tych Węgier, które zmiotły obie wojny światowe, i które sam Márai, być może już to w 1941 roku przeczuwający, musiał opuścić na zawsze. Mamy tu więc wspaniałe opisy chwili południa na Wielkiej Nizinie, zmierzchu nad brzegiem Cisy, kwitnących drzew brzoskwiniowych na górze Gellerta, opisy tego, jak to bywało „w dawnych Węgrzech”, w domach na prowincji, w których „Węgier czuł się bezpieczniej niż w mieszkaniach kamienic w dużych miastach, gdzie żył zawsze jakby na wygnaniu, wiecznie w Tomi. Albowiem Sindbad święcie wierzył w to, że prawdziwy dom Węgra jest tylko tam, gdzie można mieć własną piwniczkę, gdzie za pomocą wydrążonej tykwy ściąga się wino z beczki, a w kącie składuje chrzan i kartofle, gdzie Tyrolczyk w skórzanych spodniach przygotowuje na zimę kapustę kiszoną i w święto Trzech Króli wikariusz oznacza pokoje kredą, wypisując na framudze pierwsze litery imion Kacpra, Melchiora i Baltazara”.
Ale książka ta jest również wielkim hymnem na cześć samej literatury i tego jej rozdziału, jakim była literatura węgierska pierwszych lat XX wieku. Podążając za Sindbadem-Krúdym, Márai oprowadza nas po literackich kawiarniach Budapesztu ostatnich lat monarchii austro-węgierskiej, gospodach, łaźniach, po świecie pełnym dorożek, cygańskich kapel, konnych wyścigów, domów rozpusty i szulerni, dżokejów, kelnerów, karciarzy, a nade wszystko wszelkiej maści literatów, posilających się z rana palinką śliwkową i budujących literacką chwałę Węgier. Odchodzenie tego świata w przeszłość i towarzysząca temu melancholia przenika całą książkę. „Gdzie się podziali wszyscy poeci? Gdzie jest nasz dawny kraj, panie Sindbadzie?” – pyta kelner Ede z kawiarni „Czikago” – „W duszach” – odpowiada Sindbad. A czytelnik Máraiego i Krudy’ego wie, że także w ich książkach.