sobota, 12 kwietnia 2014

Książki w książkach

W swym najnowszym zbiorze esejów zatytułowanym Wojna książek. Biblioteka i historia literatury (Warszawa 2013) Jan Tomkowski pisze: „Czytając – zwłaszcza pierwszy raz – zarówno arcydzieła, jak i utwory mniej znaczące, zapamiętujemy imiona i rysy twarzy bohaterów, ich zachowania, gesty, postępki, intrygi, zbrodnie, czasem krajobrazy, malownicze epizody, sceny zbiorowe i opisy wnętrz, wreszcie dialogi i monologi. Bardzo rzadko dostrzegamy natomiast książki. Tymczasem są one cichymi bohaterami wielu bardzo wybitnych tekstów literackich”. Tomkowski odwraca zatem tradycyjny model – interesują go nie książki w bibliotece, lecz biblioteka (lub Biblioteka – jak zaznacza) w książkach. Przygląda się książkom pojawiającym się w innych książkach. Zastanawia się dlaczego są to właśnie te, a nie inne książki, dlaczego bohaterowie właśnie po nie sięgają, co dla nich i dla autorów te książki, i książki w ogóle znaczą, czym jest dla nich lektura. Książki w książkach mogą być tylko rekwizytami, ale mogą też, i tak jest przeważnie, nieść sobą jakieś ważne treści, istotne informacje o bohaterze, jego środowisku, epoce, w której żyje, albo o świecie wyobraźni autora.


„W niejednym arcydziele – pisze Tomkowski – akt czytania należy do najważniejszych doświadczeń egzystencjalnych. Bywa porównywany do podróży, wyprawy w nieznane, mozolnej wędrówki w labiryncie niewiedzy, gwałtownego olśnienia czy nawet mistycznej wizji. Prowadzi do inicjacji, odkrycia utajonych znaczeń, rozpoznania naszej pozycji w świecie, dostarcza samowiedzy, wyzwala emocje, otwiera nowe perspektywy intelektualne. Przeobraża czytającego, zmienia go nie do poznania, inspiruje. Skłania niejednokrotnie do działania, ale bywa też ucieczką, rozpaczliwym gestem odrzucenia rzeczywistości, która dostarcza samych rozczarowań”.

Książki w książkach mogą też być dla czytającego punktem wyjścia do dalszych lektur i poszukiwań, czy choćby tylko spekulacji. Tomkowski zastanawia się na przykład nad tym, co czyta Hamlet.

„W jednej ze scen Hamleta – pisze Tomkowski – rekwizytem staje się książka. Nie wiemy, czyjego autorstwa i czy przypadnie jej jakaś rola w dalszej części tragedii. A chociaż nie zobaczymy Hamleta w bibliotece, zatopionego w lekturze, to przecież nie mamy najmniejszych wątpliwości, że jest on typowym bohaterem książkowym, przypisującym czytaniu niebłahą rolę. Melancholijny artysta i myśliciel – oto kim mógłby być, gdyby nie urodził się księciem lub przyszedł na świat w innym miejscu i innym czasie. Dla matki, która jednak sądzi syna dość powierzchownie, a niekiedy wręcz naiwnie, Hamlet to „biedaczysko z książką”. Nie wiemy niestety jaką, może jednego z autorów starożytnych, bo trudno posądzić księcia o czytanie pisarzy sobie współczesnych. Jest w jego zachowaniu coś bez wątpienia „książkowego” co pozwala mu nieustannie porównywać budzącą odrazę rzeczywistość z jakimś innym, nieco lepszym światem. Książkowym? Być może. W każdym razie otoczenie bohatera dopatruje się często ucieczki tam, gdzie ucieczki już być nie może, skoro w umyśle Hamleta dojrzewa tajemny plan zemsty”.

Książka w ręku Hamleta nie jest więc rekwizytem przypadkowym. A jaka to książka? Tomkowski sugeruje, że może któregoś z autorów starożytnych, „bo trudno posądzić księcia o czytanie pisarzy sobie współczesnych”, ale jednocześnie przytacza opinię Stanisława Wyspiańskiego, który uważał wręcz przeciwnie: „Z jaką to książką Hamlet chodzi i jaką to książkę czytuje? [...] Hamlet czyta Montaigne’a. Szekspir bowiem pod ten czas (1603) czytuje Montaigne’a i na marginesie robi notatki. Hamlet nosi przy sobie Montaigne’a i na marginesie robi notatki. Hamlet i Szekspir uzupełniają Montaigne’a własnymi spostrzeżeniami, bo umysłu bystrością są mu równi.”

Tomkowski sięga w swych esejach po dzieła najwybitniejsze i najbardziej znane: Szekspir, Don Kichot, Pani BovaryLalka, Pan Tadeusz… Ale poszukiwanie książek w książkach może dać ciekawe rezultaty także w przypadku literatury mniej ambitnej, czy mniej znanej. I taką chciałbym się tutaj zająć, zamieszczając na blogu od czasu do czasu teksty poświęcone książkom w książkach autorów takich jak M.R. James, H.P. Lovecraft, Dorothy L. Sayers, Charles Nodier i innych. Od razu zaznaczę, że inaczej niż Paweł Dunin-Wąsowicz, który od wielu lat gromadzi i kataloguje „bibliotekę widmową” zawierającą książki nieistniejące, wymyślone przez autorów w ich fabułach literackich (Paweł Dunin-Wąsowicz, Widmowa biblioteka czyli Książki urojone albo Wypisy o xięgach, których nigdy nie było, ale ktoś o nich napisał, Lampa Iskra Boża, Warszawa, 1997. Suplement ukazał się w 2000 roku, a autor obecnie zapowiada kolejny), będę pisał tylko o książkach realnych, napisanych i wydanych, choć często mało znanych i zapomnianych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz