Ów towarzyszył pisarzowi w półrocznej podróży po Stanach Zjednoczonych odbytej z rodziną w 1842 roku. To wówczas Dickens spotkał się w Filadelfii z Poem, którego znał wcześniej z korespondencji. Poe recenzował dla “Graham’s Magazine” książki Dickensa, między innymi właśnie Barnaby Rudge, w której bardzo spodobała mu się postać kruka. Był podobno zaskoczony faktem, że jej pierwowzorem jest autentyczny ptak z domowej menażerii Dickensa. Tak zakiełkowała fascynacja, z której miał się zrodzić opublikowany w 1845 roku poemat The Raven.
Powieść Dickensa w polskim tłumaczeniu Tadeusza J. Dehnela, z przedmową Janusza Wilhemiego wydana została w 2 tomach w 1956 roku. Jest ilustrowana reprodukcjami oryginalnych rysunków autorstwa Hablota Browne’a, znanego pod pseudonimem Phiz oraz George’a Cattermole’a, które wykorzystano po raz pierwszy w formie drzeworytów, gdy powieść ukazywała się w odcinkach od lutego do listopada 1841 roku w tygodniku “Master Humphrey's Clock”. Browne i Cattermole zilustrowali też wspólnie Magazyn osobliwości (The Old Curiosity Shop) Dickensa.
Recenzję powieści napisaną przez Poego dla “Graham’s Magazine” można znaleźć tutaj, obok kilkudziesięciu innych jego tekstów. Poe wytyka Dickensowi pewne błędy i nieścisłości, np. to, że w jednym miejscu trakt z Londynu do Maypole określa on jako „okropnie wyboisty i niebezpieczny”, a kilkadziesiąt stron dalej jako „łagodny i wygodny”. Widać z tego, że czytał bardzo uważnie.
Poemat The Raven tłumaczyli wybitni pisarze: na francuski Stéphane Mallarmé, na polski zaś m.in. redaktor młodopolskiej „Chimery” Miriam Przesmycki oraz Stanisław Barańczak. Ten ostatni uczynił zeń jedną z translatorskich łamigłówek zamieszczonych w książce Ocalone w tłumaczeniu. Szkice o warsztacie tłumacza poezji z dołączeniem małej antologii przekładów (Poznań, Wydawnictwo a5, 1994). Zwraca tam uwagę na niedocenioną przez poprzednich tłumaczy stronę dźwiękową wiersza, z kluczowym, powtarzającym się i naśladującym krucze krakanie słowem Nevermore. „Główną wadą – pisze Barańczak – skądinąd pięknego i sprawnego technicznie przekładu Miriama było właśnie to, że jego dosłownie tłumaczone „Nigdy już” było wszystkim tylko nie dźwiękami, które mogłyby wydostać się z dzioba kruka.”
Tłumacze rzeczywiście zdawali się nie zwracać na to uwagi, nie tylko polscy. Mallarmé w swym Le Corbeau oddał Nevermore po prostu jako Jamais plus – skrajnie, przyznajmy, nie kracząco. Ci jednak, którzy, jak Jolanta Kozak, onomatopeiczność powtarzającego się Nevermore uznali za istotną, ale najwyraźniej nie znajdowali dlań dobrego polskiego odpowiednika, pozostawiali to słowo w oryginale.
Powieść Dickensa w polskim tłumaczeniu Tadeusza J. Dehnela, z przedmową Janusza Wilhemiego wydana została w 2 tomach w 1956 roku. Jest ilustrowana reprodukcjami oryginalnych rysunków autorstwa Hablota Browne’a, znanego pod pseudonimem Phiz oraz George’a Cattermole’a, które wykorzystano po raz pierwszy w formie drzeworytów, gdy powieść ukazywała się w odcinkach od lutego do listopada 1841 roku w tygodniku “Master Humphrey's Clock”. Browne i Cattermole zilustrowali też wspólnie Magazyn osobliwości (The Old Curiosity Shop) Dickensa.
Barnaba Rudge z krukiem Gripem, il. Hablot Browne, źródło: charlesdickenspage.com |
Recenzję powieści napisaną przez Poego dla “Graham’s Magazine” można znaleźć tutaj, obok kilkudziesięciu innych jego tekstów. Poe wytyka Dickensowi pewne błędy i nieścisłości, np. to, że w jednym miejscu trakt z Londynu do Maypole określa on jako „okropnie wyboisty i niebezpieczny”, a kilkadziesiąt stron dalej jako „łagodny i wygodny”. Widać z tego, że czytał bardzo uważnie.
Poemat The Raven tłumaczyli wybitni pisarze: na francuski Stéphane Mallarmé, na polski zaś m.in. redaktor młodopolskiej „Chimery” Miriam Przesmycki oraz Stanisław Barańczak. Ten ostatni uczynił zeń jedną z translatorskich łamigłówek zamieszczonych w książce Ocalone w tłumaczeniu. Szkice o warsztacie tłumacza poezji z dołączeniem małej antologii przekładów (Poznań, Wydawnictwo a5, 1994). Zwraca tam uwagę na niedocenioną przez poprzednich tłumaczy stronę dźwiękową wiersza, z kluczowym, powtarzającym się i naśladującym krucze krakanie słowem Nevermore. „Główną wadą – pisze Barańczak – skądinąd pięknego i sprawnego technicznie przekładu Miriama było właśnie to, że jego dosłownie tłumaczone „Nigdy już” było wszystkim tylko nie dźwiękami, które mogłyby wydostać się z dzioba kruka.”
Tłumacze rzeczywiście zdawali się nie zwracać na to uwagi, nie tylko polscy. Mallarmé w swym Le Corbeau oddał Nevermore po prostu jako Jamais plus – skrajnie, przyznajmy, nie kracząco. Ci jednak, którzy, jak Jolanta Kozak, onomatopeiczność powtarzającego się Nevermore uznali za istotną, ale najwyraźniej nie znajdowali dlań dobrego polskiego odpowiednika, pozostawiali to słowo w oryginale.
Tak zrobił również Aleksandr Jesienin-Wolpin, autor rosyjskiej adaptacji Kruka. Nie jest ona dosłownym przekładem, lecz raczej luźną wariacją, czy parodią, w której autor, radziecki dysydent, snuje rozważania nad istotą sowieckiego reżimu i życiu w „czasie tierrora”. W jednej z pierwszych scen Przypadków inżyniera ludzkich dusz Josefa Škvorecký’ego, poemat Jesienina-Wolpina podczas zajęć poświęconych Poemu, czyta swym anglosaskim studentom Danny Smirzicky. Scena ta ukazuje przepaść między bohaterem, wschodnim Europejczykiem zza żelaznej kurtyny, który „czas tierrora” poznał na własnej skórze i czytając wiersz nie może ukryć swego wzruszenia, a światem wolnego, ale rozleniwionego umysłowo Zachodu, który reprezentują jego studenci. Ta różnica doświadczenia jest jednym z tematów znakomitej powieści Škvorecký’ego.
Co jednak tutaj dla nas istotne, to fakt, że bohater powieści, podobnie jak Barańczak, dostrzega i podkreśla w swym wykładzie właśnie stronę dźwiękową wiersza Poego, która w wariacji Jesienina-Wolpina jeszcze się wzmaga – „twarde rosyjskie „r” dudni w na wpół ospałej sali wykładowej: Karknuł Woron: „Nevermore!”. Barańczak, który to onomatopeiczne nagromadzenie skrzekliwego „er” i przeciągającego się „o” oddał jako „Kres i krach” jest wyraźnie usatysfakcjonowany z osiągniętego rezultatu.
Właśniem tu trafił po przeczytaniu darmowego fragmentu Przypadków inżyniera ludzkich dusz. Dziękuję za wyjaśnienia parodystycznego wydźwięku wiersza w książce (co prawda gdy go czytałem, zastanowiłem się nad tym "terrorem" przez moment, ale niepamiętanie tego słowa w oryginalnym Kruku zrzuciłem na niedoskonałość własnej pamięci). Zaiste, horrybilny to "żart" z tym terrorem i NeverMorem!
OdpowiedzUsuń