Główny bohater Lalki czyta w chwilach kryzysowych, przełomowych. Jak pisze Tomkowski: „zwraca się ku książkom w najbardziej dramatycznych momentach życia: po śmierci żony, po zawodzie miłosnym i próbie samobójczej. Mówiąc ogólniej, czyta najbardziej intensywnie wówczas, gdy ma nadzieję odmienić swój los albo gdy pogrąża się w beznadziejności i apatii.” Tak jest po pamiętnej scenie w pociągu. W powolnym dochodzeniu do siebie towarzyszą wówczas Wokulskiemu książki, na początku ilustrowane: „Już zaczął spacerować po mieszkaniu i oczy jego przypadkowo zatrzymały się na stosie ilustracji. Były tam kopie z galerii drezdeńskiej i monachijskiej, Don Quichot z rysunkami Dorego, Hogart… Przypomniał sobie, że skazani na gilotynę najznośniej przepędzają czas oglądając rysunki… I odtąd całe dnie schodziły mu na przeglądaniu rysunków. Skończywszy jedną książkę, brał się do drugiej, trzeciej… i znowu powracał do pierwszej. Ból głuchnął; widziadła ukazywały się coraz rzadziej, otucha rosła…”
Potem Wokulski zaczyna czytać książki, które pamiętał jeszcze z dzieciństwa i z okresu pracy u Hopfera. Jest wśród nich Robinson Cruzoe, są powieści Ch.A. Vulpiusa o zbóju Rinaldinim. Szczególnie jednak przypadają Wokulskiemu do gustu opowieści Tysiąca i jednej nocy. Znajduje w nich swoją lekturę na zły czas – pisze Tomkowski.
Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do wspomnianych wyżej książek ilustrowanych. Don Kichot ze słynnym rysunkiem Gustave’a Doré przedstawiającym błędnego rycerza w jego bibliotece, to książka znana i mająca liczne wydania. Moją uwagę zwróciła natomiast wzmianka o „kopiach z galerii drezdeńskiej”, a to dlatego, że książkę, którą miał tu najprawdopodobniej na myśli Bolesław Prus, posiadam w swojej domowej bibliotece. A w zasadzie tylko kilkanaście pochodzących z niej rycin, bo tyle udało się uratować z zagrzybionych, zawilgoconych i rozpadających się tomów.
Konstanty Pathié, Galerya drezdeńska. Zbiór rycin na stali z najcelniejszych obrazów tej galeryi. Z tekstem. T. 1-4 (2 wol.), Warszawa 1850-1852, nakładem Henryka Natansona. Wzmianka o książce u Estreichera wygląda następująco, z nieco innymi datami wydania.
Bibliografia Estreichera XIX, t. 3, s. 394 |
Książka pojawia się od czasu do czasu w antykwariatach, można ją również czytać i oglądać w bibliotece cyfrowej Polona. W dwóch woluminach znajduje się 131 stalorytów z reprodukcjami obrazów z galerii drezdeńskiej, jednej z ważniejszych kolekcji muzealnych na świecie, rozbudowanej szczególnie w okresie panowania elektorów saskich z dynastii Wettinów. Ryciny te są wspaniałym przykładem wykorzystania technik graficznych do odwzorowywania dzieł malarstwa w publikacjach drukowanych w epoce przed upowszechnieniem się fotografii. O tyle wyjątkowym, że jak pisze A. Banach w Polskiej książce ilustrowanej XIX wieku stalorytnictwo nie przyjęło się w Polsce i technika ta była bardzo rzadko wykorzystywana w ilustracji książkowej.
źródło: Polona |
Autorem większości stalorytów jest angielski grafik, rytownik i malarz osiadły w Lipsku Albert Henry Payne (1812-1902). Polska edycja Galerii Drezdeńskiej jest oparta na tece, którą Payne wydał dwa lata wcześniej: Adolph Görling: Der Kunstverein, Neue Serie: Stahlstich-Sammlung der vorzüglichsten Gemälde der Dresdener Gallerie, Leipzig und Dresden, Verlag der englischen Kunstanstalt von A. H. Payne, 1848–1851. Szczegółowe informacje o tym wydawnictwie, wraz z wysokiej jakości reprodukcjami rycin oraz linkami do reprodukcji oryginalnych obrazów ze zbiorów galerii można znaleźć na Wikipedia Commons.
W polskiej edycji, poza ilustracjami, całkiem ciekawe okazują się towarzyszące im teksty autorstwa Konstantego Pathié. Wbrew pozorom nie są to suche notki biograficzne, ale żywo napisane opowiastki, prezentujące tło historyczne omawianych dzieł, czasem okraszone anegdotą z życia malarzy, a czasem przekształcające się po prostu w fabularne historie. Dzisiejszemu czytelnikowi przynoszą one tyleż wiedzę o opisywanych obrazach, artystach i ich epokach, co o tym, jak postrzegano je w połowie XIX wieku, jak wówczas pisano o malarstwie i jak rozumiano sztukę.
O ich autorze wiadomo niewiele. Mieszkał w Warszawie, zajmował się dziennikarstwem i tłumaczeniami, pracował w redakcji „Gazety Warszawskiej”, zmarł w 1866 roku. Słownik literatury polskiej XIX wieku informuje, że w początku lat 50. Pathié należał do „Muszkieterii”, stołecznej grupy cyganerii artystyczno-literackiej, zresztą wraz z opisanym tu już kiedyś Teodorem T. Tripplinem. J.W. Gomulicki przytacza w swych Podróżach po Szpargalii wierszyk autorstwa Włodzimierza Wolskiego (1824-1881), weterana warszawskiej cyganerii tamtych lat, komentujący, dość zjadliwie, dodajmy, przetasowania w redakcji „Gazety Warszawskiej”, współredagowanej wówczas przez Józefa Keniga.
Głupi Kenig
Że za fenig
Sprzedał dobry łeb.
Ale Pathié
Antypatię
Wzbudza we mnie kiep!
W Galerii drezdeńskiej ciekawostką jest błędna atrybucja obrazu Vermeera „Dziewczyna czytająca list” z 1658 roku. Pathié przypisuje jego autorstwo innemu malarzowi ze szkoły z Delft, Piotrowi de Hooge (Pieter de Hooch, 1629-1684). Obrazowi zresztą nie poświęca żadnej uwagi pisząc, że lepsze jest inne dzieło de Hooge’a przedstawiające „dwóch oficerów w bawolim kaftanie, kirysie, szarfie, którzy piją przy stole, trzeci kraje tytuń do palenia; gospodyni co im wino podaje, przysłuchuje się pilnie ich rozmowie”. W atmosferze współczesnego kultu Vermeera taka opinia brzmi niemal heretycko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz