środa, 14 czerwca 2017

Spacer z żółwiem

W Pasażach Waltera Benjamina znajdujemy następujące zdanie: „W 1839 roku było rzeczą wytworną brać z sobą na spacer żółwia. Daje to wyobrażenie o tempie flânerie w pasażach”. Obraz ten najwyraźniej zapadł Benjaminowi w pamięć, bo przywołał go jeszcze dwukrotnie. W eseju Paryż Drugiego Cesarstwa według Baudelaire’a w rozdziale Człowiek tłumu, gdzie Benjamin analizuje figurę flâneura w słynnym opowiadaniu E. A. Poego, czytamy: „Ale żył także jeszcze flâneur, który potrzebuje pola gry oraz nie zamierza rezygnować z indywidualnego sposobu bycia. Przechadza się próżniaczo niby indywidualność, która w ten sposób protestuje przeciwko podziałowi pracy, czyniącemu z ludzi specjalistów. Podobnie protestuje przeciwko ich zapobiegliwości. Przejściowo, około roku 1849, należało do dobrego tonu chodzić po pasażach z żółwiami na spacer. Flâneur chętnie pozwalał na to, by tempo dyktowały żółwie. Gdyby to od niego zależało, postęp musiałby opanować ten krok”. Spacer z żółwiem znalazł się jeszcze we fragmentach zebranych pod wspólnym tytułem Park Centralny z 1938 roku. „Tempo flâneura należy porównać z tempem tłumu, opisanego przez Poego. Tempo to, jest protestem przeciwko tempu tłumu. Porównaj modę na żółwie z roku 1839.” Obraz efektowny, ale czy prawdziwy?


Historyk przywiązany do tradycyjnie rozumianego warsztatu swej profesji zapyta w tym miejscu czy moda na spacery z żółwiami w pasażach ma swe poświadczenie w źródłach z epoki. Innymi słowy, czy rzeczywiście był taki moment w dziejach dziewiętnastowiecznego Paryża, w którym w pasażach pojawili się flâneurzy spacerujący z żółwiami, albo raczej czy mamy o tym jakieś świadectwa. Benjamin nie podaje referencji bibliograficznej, więc nie wiemy skąd zaczerpnął tę wiadomość. Z prasy, z literatury, z rysunku satyrycznego? A może jest to tylko jego fikcja, anegdota?

Ryszard Engelking, tłumacz literatury francuskiej XVIII i XIX wieku, któremu w tym miejscu wyrażam podziękowanie za tę zagadkę oraz inspirację do napisania poniższej notatki, twierdzi, że nigdzie się nie natknął na wzmianki o modzie na spacery z żółwiami, a specjaliści, których indagował również nie potrafili mu wskazać żadnych jej świadectw. Moje poszukiwania w książkach na temat życia codziennego w XIX-wiecznym Paryżu też nie przyniosły rezultatów. Zagłębiłem się zatem w źródła z epoki, ale w Physiologie du flâneur M. L. Huarta z 1841 roku też nie ma mowy o żółwiach. U Grandville’a w Scenach z życia prywatnego i publicznego zwierząt pojawia się wprawdzie żółw na smyczy, trzyma ją jednak nie dandys, lecz treser, bo jest to żółw akrobata, aktor trupy cyrkowej.

J.J. Grandville, Scènes de la vie privée
et publique des animaux
, Paris, 1852;
źródło: Internet Archive

Na rycinie autorstwa karykaturzysty André Gilla (1840-1885) widzimy typowego dandysa z połowy wieku, towarzyszy mu jednak nie powolny żółw, a zwierzę o przymiotach skrajnie odmiennych, mianowicie chart. Wśród setek rysunków i grafik Daumiera i Gavarniego również nie trafiłem na żółwie. Zabierałem się właśnie za przeglądanie prasy z lat 1839-1840 dostępnej w bibliotece cyfrowej Gallica, ale zdałem sobie sprawę z zagadnienia być może nawet ciekawszego, niż ta szperanina. Otóż w trakcie poszukiwań źródła Benjaminowskiej wzmianki, zauważyłem, że obraz paryskiego flâneura spacerującego z żółwiem żyje własnym, bujnym życiem.


O spacerach z żółwiami już na pierwszej stronie przedmowy do swej monografii na temat zwierząt domowych w XIX-wiecznym Paryżu informuje Kathleen Kete (The Beast in the Boudoir: Petkeeping in Nineteenth-century Paris, University of California Press, 1994, s. 1). Caroline Pollentier czyni zdanie z Benjamina mottem swego artykułu poświęconego obrazom flâneurie w londyńskich esejach Virginii Woolf (Imagining Flâneurie beyond Anthropocentrism: Virginia Woolf, the London Archipelago, and City Tortoises, w tomie Woolf and the City, ed. E.F. Evans, Sarah E. Cornish, Liverpool University Press, 2010). Tom Hodgkinson w przedmowie do książki Dana Kierana O wolnym podróżowaniu (WAB, Warszawa, 2014) pisze: „Kiedy tak idę, lubię wyobrażać sobie, że jestem niczym flâneur, jeden z wielu spacerujących poetów, którzy przechadzali się z wolna po dziewiętnastowiecznym Paryżu. Walter Benjamin powiedział kiedyś o nich, że lubią zabierać żółwia na miasto, bo nadaje przechadzce odpowiednie tempo.”

O różnicach między spacerującymi po ulicach metropolii dwudziestowiecznych Chin poetami, a francuskimi flâneurami, „którzy byli nawet znani z tego, że spacerowali z żółwiami na smyczy, aby podkreślić swoją swobodę” pisze z kolei Carolyn FitzGerald w książce na temat chińskiej literatury, filmu i sztuki okresu II wojny światowej (Fragmenting Modernisms Chinese Wartime Literature, Art, and Film, 1937-49, Brill, 2013, s. 52), powołując się już nawet nie na samego Benjamina, lecz na Jamesa V. Wernera cytującego jego zdanie o spacerach z żółwiami w swej książce na temat motywu flâneura w twórczości E. A. Poego (James V. Werner, American Flâneur: The Cosmic Physiognomy of Edgar Allan Poe, Routledge, London; New York, 2004 s. 26). Zauważmy, że pojawia się tu, dla większej wymowności obrazu, nieobecna u Benjamina smycz.

Na polskim gruncie akademickim spacery z żółwiami wzmiankują Piotr Dejneka w pracy Flânerie istota zjawiska i transformacje oraz Ewa Antosiak. Pierwsze zdanie jej artykułu zatytułowanego „Spacer z żółwiem” – Paryż w ujęciu Waltera Beniamina opublikowanego w Ogólnopolskim Studenckim Czasopiśmie Filozoficzno-Kulturowym „Appendix” brzmi: „Około roku 1849 do dobrego tonu należało przechadzać się w pasażach z żółwiami na smyczy. Walter Benjamin żył w latach późniejszych, kiedy to spacery z żółwiami prawdopodobnie już się nie odbywały ale ta forma „rozrywki”, jaką jest przechadzka, ciągle była kultywowana.” Tutaj zauważamy pewną badawczą rezerwę autorki, jednak odnoszącą się bynajmniej nie do czasów opisywanych przez Benjamina, lecz jemu współczesnych.

Jako motyw dobrze już ugruntowany w literaturze na temat zjawiska flâneryzmu, obraz żółwia (również na smyczy) traktuje Michał Wilk w tekście zatytułowanym Jak spacerować w mieście. Doświadczenie flâneura, opublikowanym w czasopiśmie kulturalnym „Palimpsest”. „Współczesny flâneur – pisze Wilk – zamienił nogi na koła samochodu i zza opuszczonej szyby przygląda się swojemu miastu. Istotą jego życia stał się nieustający ruch. Nie podróżuje już z żółwiem na smyczy, jak niegdyś starano się określić naturę spaceru flâneura; współczesny flâneur pędzi z zawrotną prędkością i nie ma zamiaru ani na chwilę się zatrzymać.” A zatrzymać się, albo chociaż zwolnić, warto – sugeruje Joanna Roszak, proponując w tekście na temat twórczości W. Benjamiana i T. Karpowicza (Marzycielski płaszcz Benjamina i Karpowicza (całość jako widmo i przewidzenie)), „Podteksty”, 2008.) potraktować obrazek z Benjamina jako wzorzec sposobu lektury omawianych przez siebie autorów – „czasem czytelnik bierze żółwia na ręce, czasem pozwala mu dyktować tempo.” Z kolei Magda Sieprawska w artykule Autobusowy flâneur – reżyser miejskiego życia zamieszczonym w piśmie „Reflektor” ciekawie łączy motyw spaceru z żółwiem z literackim pseudonimem Jerzego Stempowskiego, pisząc: „Flâneur, niespieszny przechodzień „z żółwiem na smyczy”, kluczowa postać XIX-wiecznych paryskich pasaży, esteta i dandys, którego nuda wygania na przechadzki, traktujący przestrzeń miejską jak wnętrze swojej kamienicy.”

O spacerach z żółwiami pisze Klaus Lüber w szkicu Walk with a turtle na portalu Goethe Institut. Wzmiankują o nich w swych notatkach o flâneurach autorzy blogów: The Nonist, Damercoeur, Wilfriedparis, Roland Jaccard. Autorka bloga Sketchbloom rysuje swego flâneura z żółwiem na smyczy i wmontowuje w zdjęcie współczesnego Paryża, zaś Matthew Lancit, twórca filmu o współczesnych flâneurach dostępnego na portalu IndieGoGo reklamuje go przedstawiającym takiż obraz plakatem.

Cechą wspólną wszystkich zestawionych powyżej tekstów, a są wśród nich zarówno teksty naukowe, publicystyczne, jak i notatki na blogach, jest to, że ich autorzy podają jako źródło informacji o flâneurach spacerujących z żółwiami jedynie fragmenty z dzieł W. Benjamina. Fakt, że od opisywanej epoki dzielił go niemal wiek zdaje się nie zaprzątać ich uwagi. Siła metaforyczna przywołanego obrazu, a także autorytet Benjamina jako badacza dziewiętnastowiecznego Paryża i autora Pasaży, są najwyraźniej tak duże, że ewentualny problem rzeczywistości historycznej schodzi na margines.

Być może zresztą nie ma on większego znaczenia. Flâneur jako uczestnik i jednocześnie kontestator nowoczesnego życia miejskiego, „przechadzający się próżniaczo”, „protestujący przeciwko podziałowi pracy czyniącemu z ludzi specjalistów” stał się bowiem jednym z rozlicznych mitów współczesnej kultury. Obraz spaceru z żółwiem jest jego wymowną, atrakcyjną, metaforyczną ilustracją. Powolność przeciwstawiona „tempu tłumu”, pośpiechowi cechującemu świat mieszczański, rynkowy, nastawiony na zysk i sukces. W tym ujęciu nie ma więc w zasadzie większego znaczenia czy obraz przekazany przez Benjamina ma odpowiednik w rzeczywistości historycznej, czy też jest po prostu fikcją filozofa. Przed dalszymi rozważaniami wynikającymi z tej konstatacji powstrzymam się jednak, gdyż niewykluczone, że wkrótce któryś z czytelników tego bloga rozwiąże zagadkę spacerów z żółwiami i znajdzie źródło fiszki Benjamina.

 * * *

Walter Benjamin, Pasaże, tłum. Ireneusz Kania, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 2005, s. 468.
Idem, Paryż Drugiego Cesarstwa według Baudelaire’a, [w:] Anioł historii. Eseje, szkice, fragmenty, wybór i oprac. Hubert Orłowski, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań, 1996, s. 382.
Idem, Park Centralny, [w:] ibidem, s. 402.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz