Pod koniec grudnia zeszłego roku w jednym z warszawskich antykwariatów kupiłem tom wspomnień o Józefie Czechowiczu, głównie ze względu na zamieszczony w nim tekst Witolda Chomicza, malarza i grafika, który przyjaźnił się z poetą. Ale książka okazała się dla mnie interesująca także pod innym względem. Otóż jej poprzedni właściciel i czytelnik pozostawił na kartkach ślady bardzo intensywnej lektury – niezliczone podkreślenia, symbole graficzne oraz notatki, wykonane (na szczęście) ołówkiem. W pierwszej chwili się tym nie przejąłem, ale później, przeglądając książkę już w domu, poczułem pewien estetyczny niesmak i zirytowany chciałem nawet pobazgrany, jak go w myślach określałem, egzemplarz zwrócić. Im jednak dłużej przyglądałem się tym ołówkowym esom-floresom, im wnikliwiej wczytywałem się w te bazgroły, tym bardziej byłem zaintrygowany. Zdałem sobie bowiem sprawę, że mogę potraktować tę książkę jak studium przypadku z dziedziny, którą bibliotekarz Earle Havens nazwał „archeologią czytania”.
Na początek uporządkujmy kwestię graficznego kształtu tych zapisków. Pierwsza kategoria poczynionych przez czytelnika oznaczeń to zwykłe podkreślenia – pojedynczych wyrazów, zwrotów lub całych zdań oraz zakreślenia akapitów wykonane na marginesie. Podkreślenia te są czasami wzmacniane podwójną linią, czasem zygzakowatym szlaczkiem. Druga kategoria to notatki wykonane na marginesach książki, począwszy od najprostszych komunikatów: „tak” lub „nie”, czasem w wersji wzmocnionej podwojeniem: „tak, tak”, lub wykrzyknikiem, przez bardziej złożone zwroty wyrażające albo dezaprobatę dla myśli zawartych w podkreślonych fragmentach: „to nie przekonuje mnie”, czy dosadniejsze: „bzdura”, albo też pochwałę: „dobre”, „też tak uważam” czy też: „to prawda”, aż po całe zdania stanowiące komentarz własny do danego fragmentu tekstu. Trzecia kategoria to abstrakcyjne rysunki wykonane na marginesach, rozmaite, mniej lub bardziej rozbudowane, formy geometryczne towarzyszące z reguły podkreśleniom (czasem bardzo intensywnym) w tekście.
Czy możemy powiedzieć coś więcej o czytelniku na podstawie tych notatek, nie mając przy tym kompetencji grafologicznych? Po pierwsze to mężczyzna. Po drugie czytelnik bardzo dokładny i systematyczny, który nawet zakończenie lektury oznaczył datą i godziną: „przecz. 9 IX 72., godz. 17.22”. W pierwszej chwili wziąłem to za rodzaj dziwactwa, ale potem się zorientowałem, że data jest nieprzypadkowa. Otóż to rocznica śmierci Czechowicza, który właśnie 9 września 1939 roku zginął w Lublinie w czasie bombardowania miasta. Czytelnik przywiązywał więc zapewne wagę do symboli i magii liczb.
Po trzecie, bez wszelkiej wątpliwości, jest to wielki miłośnik poezji, może nawet, jak z kilku uwag można wnosić, sam zajmujący się poezją i postrzegający siebie jako poetę. „Ani dnia bez wierszy” – zapisał na marginesie tekstu Stefana Flukowskiego, co może oznaczać zarówno lekturę, jak i pracę nad własnymi utworami, a także, odczytując rzecz bardziej metaforycznie i uniwersalnie, jako postulat (piękny) życia wypełnionego poezją. Na marginesie uwagi Andrzeja Kossa o tym, że Czechowicz z dużym trudem pracował nad swymi utworami i ostatnia wersja wiersza często nie przypominała w niczym pierwotnej, czytelnik zapisał: „U mnie też pierwszy maszynopis odbiega od ostatecznej wersji”.
Przy cytatach z wierszy pojawiają się dopiski w rodzaju: „złe”, „też złe”, „słabe”, albo częściej: „cudne”, „tak!”. Dokładne zestawienie i usystematyzowanie ich wszystkich, dałoby nam zapewne, zgodnie z założeniami „archeologii czytania” obraz upodobań czytelnika co do stylu i poetyki. Czasem taka analiza jest jednak niepotrzebna, bo obraz taki mamy podany bezpośrednio. W tekście Ewy Szelburg-Zarembiny czytelnik podkreślił kilka zdań i słów, które wydały mu się niezgrabne stylistycznie i dopisał dużo większymi niż zwykle literami: „cholera, co za epileptyczny styl, straszne!” Często znajdujemy też drobne korekty wierszy, zaznaczenia sylab, przeniesienia wyrazów, jakby czytelnik próbował poprawiać poetę, albo czytał sobie na głos, analizując frazy, rozkładając akcenty. O dokładności lektury cytowanych w tekstach wierszy świadczą też korekty znalezionych w tekście literówek (nielicznych, jak na solidne edytorstwo z dawnych lat przystało).
Przywoływane kilkakrotnie w różnych tekstach z tego tomu wersy Czechowicza: „Od żywota pustego bez muzyki bez pieśni / Chroń nas” są za każdym razem podkreślone kilkakrotnie. Raz obok nich znajduje się dopisek: „cudne!, cudne!”, innym razem opatrzone są dodatkowo dopiskiem: „jest to jedna z najpiękniejszych linijek w poezji świata”. Zauważyłem też, że zaznaczone i odnotowane skrupulatnie w różnych tekstach są liczne odniesienia do związków poezji z muzyką. Czytelnik przedkładał najwyraźniej muzyczność poezji nad pikturalizm.
Znajdziemy również sporo uwag i podkreśleń fragmentów o charakterze teoretyczno- i historycznoliterackim. Można by z nich ułożyć antologię pokazującą poglądy czytelnika na te zagadnienia, a do tego mającą pewien samodzielny walor poznawczy. Na przykład przy następującym zdaniu Czechowicza z rozmowy z Janem Śpiewakiem: „Lęk przed nawrotem „młodopolszczyzny” skojarzył się u naszych poetów współczesnych z lękiem przed symbolem. W rezultacie poezja rozbroiła się niepotrzebnie, tracąc jedną z solidniejszych broni”, jest dopisek: „I ja tak myślę”. Albo gdy poeta Stanisław Piętak w swym wspomnieniu o Czechowiczu pisze, że nie lubi w jego poezji „patyny stylizacyjnej, pewnej czułostkowości i ustawicznych chęci do zaśpiewów, do melodii na ludową nutę”, czytelnik cierpko zauważa: „tego właściwie, co najwartościowsze”.
Poetyckie inklinacje widać też w uwagach dość luźno związanych z podkreślonymi fragmentami. Na przykład przy zdaniu: „Nieraz po prostu trudno dociec, dlaczego w niejednym utworze ziemia wygląda jak pejzaż wulkaniczny, albo okolica rozdarta gwałtownym wybuchem wewnętrznym” jest dopisek: „burzy albo trwogi”. Czasami też uwagi takie (np. „metafizyczny pęd w nieznane”) są swobodnie dopisane na marginesach, już zupełnie bez ściślejszego związku z tekstem.
Obok zagadnień związanych z poezją i literaturą czytelnik zakreśla fragmenty i czyni uwagi o charakterze ogólnym. Na przykład w szkicu Alfreda Łaszowskiego Czechowicza filozofia sztuki zostało podkreślone zdanie „Historia nie jest procesem rządzącym się prawami logiki”, dopisek zaś brzmi: „Nie mam zaufania do historii w ogóle. To nie jest nauka. To zbiór tendencyjnych kłamstw.” Przy uwadze, że Czechowicz „nienawidził minimalizmu w dziedzinie teorii poznania” znajduje się dopisek: „Ja też”. Z kolei w tekście Jana Bolesława Ożoga Czechowicz o autentyzmie, do uwagi: „[Sprawy sztuki] są skomplikowane przynajmniej tak samo jak sprawy filozofii i religii” dopisany jest komentarz: „bardziej!”.
Wreszcie są uwagi, które mają wyraźnie osobisty charakter. W tym momencie całe to trochę dotąd z przymrużeniem oka wykonywane ćwiczenie z „archeologii czytania”, nabrało dla mnie pewnej powagi. Zdałem sobie bowiem sprawę, że czytając tak mocno „spersonalizowaną” książkę, wkraczam w obszar czyjejś prywatności, jakbym czytał dziennik intymny, zapiski prywatne, nie przeznaczone przecież do publikacji. Co powiedzieć o sytuacji gdy fragmenty tekstu dotyczące spraw granicznych: kompleksów, lęków, problemów psychicznych, śmierci są, tak jak w tym przypadku, przez czytelnika intensywnie podkreślone, uwypuklone i wyróżnione graficznie? Zastanawiamy się wówczas, na ile traktował je on jako wzbogacające swą wiedzę o twórcy, o którym czytał, a na ile odnosił je do siebie samego. Wątpliwości te nachodzą jeszcze bardziej w przypadkach, gdy znajdujemy uwagi i zapiski już w zupełnie bezpośredni sposób będące osobistymi zwierzeniami, na przykład gdy w tekście Seweryna Pollaka, Poeta i mit, zdanie: „Czechowicz, zawsze samotny, coraz silniej zaczyna odczuwać swoją samotność wśród przerażającego świata” jest podkreślone, a dopisek brzmi: „Ja także zawsze samotny, nawet pośród radości wśród bliźnich”.
Tutaj zatem, ten mój case study z dziedziny „archeologii czytania” zakończę, choć materiał jest naprawdę obfity i można by go jeszcze długo porządkować, omawiać i analizować. Jaka jest użyteczność tej metody? Dla badań nad dawnymi wiekami z pewnością ogromna. Wydaje mi się też, że w przypadku mojego egzemplarza książki o Czechowiczu wnikliwa lektura poprzedniego czytelnika i jej graficzne ślady, w jakiś sposób wzbogaciły tekst, skierowały moją uwagę na istotne czy interesujące fragmenty, warte baczniejszego namysłu czy odnotowania. Osobiście nie mażę po książkach, nie robię uwag na marginesach, nie podkreślam. Może dlatego, że zawsze czytam z notesem pod ręką. Nie wiem też, czy teraz zmienię nawyki. Na pewno wiem natomiast, że nie będę już unikał kupowania w antykwariatach książek pomazanych, opatrzonych podkreśleniami, uwagami, notatkami czy rysunkami.
Skończ. 7 II 2018, g. 17.02.
Spotkania z Czechowiczem.Wspomnienia i szkice, zebrał i oprac. Seweryn Pollak, Wydawnictwo Lubelskie, Lublin, 1971.
Wywiad Grzegorza Jankowicza z Earle Havensem Archeologia czytania ukazał się w „Tygodniku Powszechnym” (dostęp tutaj), później został też włączony do zbioru Życie na poczytaniu. Rozmowy o literaturze i reszcie świata, Książkowe Klimaty, Wrocław, 2017.
Po trzecie, bez wszelkiej wątpliwości, jest to wielki miłośnik poezji, może nawet, jak z kilku uwag można wnosić, sam zajmujący się poezją i postrzegający siebie jako poetę. „Ani dnia bez wierszy” – zapisał na marginesie tekstu Stefana Flukowskiego, co może oznaczać zarówno lekturę, jak i pracę nad własnymi utworami, a także, odczytując rzecz bardziej metaforycznie i uniwersalnie, jako postulat (piękny) życia wypełnionego poezją. Na marginesie uwagi Andrzeja Kossa o tym, że Czechowicz z dużym trudem pracował nad swymi utworami i ostatnia wersja wiersza często nie przypominała w niczym pierwotnej, czytelnik zapisał: „U mnie też pierwszy maszynopis odbiega od ostatecznej wersji”.
Przy cytatach z wierszy pojawiają się dopiski w rodzaju: „złe”, „też złe”, „słabe”, albo częściej: „cudne”, „tak!”. Dokładne zestawienie i usystematyzowanie ich wszystkich, dałoby nam zapewne, zgodnie z założeniami „archeologii czytania” obraz upodobań czytelnika co do stylu i poetyki. Czasem taka analiza jest jednak niepotrzebna, bo obraz taki mamy podany bezpośrednio. W tekście Ewy Szelburg-Zarembiny czytelnik podkreślił kilka zdań i słów, które wydały mu się niezgrabne stylistycznie i dopisał dużo większymi niż zwykle literami: „cholera, co za epileptyczny styl, straszne!” Często znajdujemy też drobne korekty wierszy, zaznaczenia sylab, przeniesienia wyrazów, jakby czytelnik próbował poprawiać poetę, albo czytał sobie na głos, analizując frazy, rozkładając akcenty. O dokładności lektury cytowanych w tekstach wierszy świadczą też korekty znalezionych w tekście literówek (nielicznych, jak na solidne edytorstwo z dawnych lat przystało).
Przywoływane kilkakrotnie w różnych tekstach z tego tomu wersy Czechowicza: „Od żywota pustego bez muzyki bez pieśni / Chroń nas” są za każdym razem podkreślone kilkakrotnie. Raz obok nich znajduje się dopisek: „cudne!, cudne!”, innym razem opatrzone są dodatkowo dopiskiem: „jest to jedna z najpiękniejszych linijek w poezji świata”. Zauważyłem też, że zaznaczone i odnotowane skrupulatnie w różnych tekstach są liczne odniesienia do związków poezji z muzyką. Czytelnik przedkładał najwyraźniej muzyczność poezji nad pikturalizm.
Znajdziemy również sporo uwag i podkreśleń fragmentów o charakterze teoretyczno- i historycznoliterackim. Można by z nich ułożyć antologię pokazującą poglądy czytelnika na te zagadnienia, a do tego mającą pewien samodzielny walor poznawczy. Na przykład przy następującym zdaniu Czechowicza z rozmowy z Janem Śpiewakiem: „Lęk przed nawrotem „młodopolszczyzny” skojarzył się u naszych poetów współczesnych z lękiem przed symbolem. W rezultacie poezja rozbroiła się niepotrzebnie, tracąc jedną z solidniejszych broni”, jest dopisek: „I ja tak myślę”. Albo gdy poeta Stanisław Piętak w swym wspomnieniu o Czechowiczu pisze, że nie lubi w jego poezji „patyny stylizacyjnej, pewnej czułostkowości i ustawicznych chęci do zaśpiewów, do melodii na ludową nutę”, czytelnik cierpko zauważa: „tego właściwie, co najwartościowsze”.
Poetyckie inklinacje widać też w uwagach dość luźno związanych z podkreślonymi fragmentami. Na przykład przy zdaniu: „Nieraz po prostu trudno dociec, dlaczego w niejednym utworze ziemia wygląda jak pejzaż wulkaniczny, albo okolica rozdarta gwałtownym wybuchem wewnętrznym” jest dopisek: „burzy albo trwogi”. Czasami też uwagi takie (np. „metafizyczny pęd w nieznane”) są swobodnie dopisane na marginesach, już zupełnie bez ściślejszego związku z tekstem.
Obok zagadnień związanych z poezją i literaturą czytelnik zakreśla fragmenty i czyni uwagi o charakterze ogólnym. Na przykład w szkicu Alfreda Łaszowskiego Czechowicza filozofia sztuki zostało podkreślone zdanie „Historia nie jest procesem rządzącym się prawami logiki”, dopisek zaś brzmi: „Nie mam zaufania do historii w ogóle. To nie jest nauka. To zbiór tendencyjnych kłamstw.” Przy uwadze, że Czechowicz „nienawidził minimalizmu w dziedzinie teorii poznania” znajduje się dopisek: „Ja też”. Z kolei w tekście Jana Bolesława Ożoga Czechowicz o autentyzmie, do uwagi: „[Sprawy sztuki] są skomplikowane przynajmniej tak samo jak sprawy filozofii i religii” dopisany jest komentarz: „bardziej!”.
Wreszcie są uwagi, które mają wyraźnie osobisty charakter. W tym momencie całe to trochę dotąd z przymrużeniem oka wykonywane ćwiczenie z „archeologii czytania”, nabrało dla mnie pewnej powagi. Zdałem sobie bowiem sprawę, że czytając tak mocno „spersonalizowaną” książkę, wkraczam w obszar czyjejś prywatności, jakbym czytał dziennik intymny, zapiski prywatne, nie przeznaczone przecież do publikacji. Co powiedzieć o sytuacji gdy fragmenty tekstu dotyczące spraw granicznych: kompleksów, lęków, problemów psychicznych, śmierci są, tak jak w tym przypadku, przez czytelnika intensywnie podkreślone, uwypuklone i wyróżnione graficznie? Zastanawiamy się wówczas, na ile traktował je on jako wzbogacające swą wiedzę o twórcy, o którym czytał, a na ile odnosił je do siebie samego. Wątpliwości te nachodzą jeszcze bardziej w przypadkach, gdy znajdujemy uwagi i zapiski już w zupełnie bezpośredni sposób będące osobistymi zwierzeniami, na przykład gdy w tekście Seweryna Pollaka, Poeta i mit, zdanie: „Czechowicz, zawsze samotny, coraz silniej zaczyna odczuwać swoją samotność wśród przerażającego świata” jest podkreślone, a dopisek brzmi: „Ja także zawsze samotny, nawet pośród radości wśród bliźnich”.
Tutaj zatem, ten mój case study z dziedziny „archeologii czytania” zakończę, choć materiał jest naprawdę obfity i można by go jeszcze długo porządkować, omawiać i analizować. Jaka jest użyteczność tej metody? Dla badań nad dawnymi wiekami z pewnością ogromna. Wydaje mi się też, że w przypadku mojego egzemplarza książki o Czechowiczu wnikliwa lektura poprzedniego czytelnika i jej graficzne ślady, w jakiś sposób wzbogaciły tekst, skierowały moją uwagę na istotne czy interesujące fragmenty, warte baczniejszego namysłu czy odnotowania. Osobiście nie mażę po książkach, nie robię uwag na marginesach, nie podkreślam. Może dlatego, że zawsze czytam z notesem pod ręką. Nie wiem też, czy teraz zmienię nawyki. Na pewno wiem natomiast, że nie będę już unikał kupowania w antykwariatach książek pomazanych, opatrzonych podkreśleniami, uwagami, notatkami czy rysunkami.
Skończ. 7 II 2018, g. 17.02.
* * *
Spotkania z Czechowiczem.Wspomnienia i szkice, zebrał i oprac. Seweryn Pollak, Wydawnictwo Lubelskie, Lublin, 1971.
Wywiad Grzegorza Jankowicza z Earle Havensem Archeologia czytania ukazał się w „Tygodniku Powszechnym” (dostęp tutaj), później został też włączony do zbioru Życie na poczytaniu. Rozmowy o literaturze i reszcie świata, Książkowe Klimaty, Wrocław, 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz