W gimnazjum Chomicz należał do grupy artystycznej „Elipsa”. Tematem jej pierwszej wystawy z 1924 roku były głównie pejzaże i architektura miejska Lublina. O pracach wtedy zaprezentowanych Chomicz pisał po latach, że „nawiązywały do haseł futurystycznych, kubistycznych i były pod niewątpliwym wpływem formizmu”. Ale mam wrażenie, że twórczości samego Chomicza uwaga ta dotyczy tylko częściowo. Gdy ogląda się jego wczesne rysunki, akwarele i linoryty widać, że już wówczas skłaniał się on ku stylowi bardziej tradycyjnemu, historycyzującemu, nieco baśniowemu, przykładając dużą wagę do warsztatu, detalu i precyzji rysunku. Bliżej mu było już wtedy do Młodej Polski niż awangardy.
Artystyczne Koło Młodzieży „Elipsa”, Lublin, 1924, Witold Chomicz stoi czwarty od prawej |
Na uwagę zasługują zaprojektowane już po wyjeździe na studia do Krakowa, okładki dla lewicowego dwutygodnika „Trybuna”, który zaczął ukazywać się w Lublinie w 1932 roku pod redakcją Józefa Łobodowskiego. Są one utrzymane w charakterystycznej dla tamtego czasu manierze formistycznej. Chomicz widnieje jako autor okładek do numerów 1-3. Projekty do kolejnych numerów wykonali jego dawni koledzy z „Elipsy” Jan Miklaszewski oraz Czesław Stefański. Artykuł omawiający zawartość „Trybuny” znajdziemy na stronie internetowej Ośrodka Brama Grodzka w Lublinie, niestety zabrakło w nim informacji, że głównym pomysłodawcą i wydawcą numerów 1-6 był Jan Zbigniew Chomicz, brat Witolda. W kolejnych, trzeba przyznać efemerycznych, tytułach wydawanych przez marksizujące środowisko skupione w Lublinie wokół Łobodowskiego, również pojawiły się grafiki Chomicza; w „Barykadach” (nr 1, 1932) akwarela z kościołem Bernardynów, a w „Dźwigarach” (nr 1, 1934) rysunek węglem zatytułowany Schadzka konspiratorów.
Ważnym doświadczeniem z okresu lubelskiego była dla Witolda Chomicza przyjaźń z poetą Józefem Czechowiczem, którą opisał po latach w pięknym szkicu zatytułowanym Okruchy wspomnień. Poznali się jesienią 1923 roku w lubelskiej filii księgarni Gebethnera i Wolffa mieszczącej się na Krakowskim Przedmieściu, gdzie Chomicz zachodził kupować tomiki poezji i gawędzić z księgarzem, który był też mecenasem sztuki. Czasami pokazywał mu swoje rysunki motywów Lublina, które księgarz przychylnie oceniał, a nawet kilka zakupił. Właśnie podczas jednej z takich transakcji do rozmowy przyłączył się Józef Czechowicz, dość znana już wówczas postać lubelskiego życia literackiego. Potem były spotkania w kawiarniach albo w pełnym książek i bibelotów lubelskim mieszkaniu Czechowicza, gdzie gromadzili się młodzi inteligenci o ambicjach literackich i artystycznych, by przy herbacie oraz słodyczach, których poeta był wedle rozmaitych świadectw wielkim amatorem, rozmawiać o literaturze i deklamować poezję. Takim zacnym rozrywkom oddawała się wówczas młodzież.
To właśnie Czechowicz, bibliofil i znawca książek, miał zainteresować Chomicza – przyszłego kierownika Katedry Grafiki Książki na krakowskiej ASP – zagadnieniami edytorstwa, drukarstwa oraz typografii. W 1926 roku zapoznał go z zecerami lubelskiej drukarni „Sztuka”, w której rok później wydrukował swój głośny tomik poetycki Kamień. „To, że poezji należy nadawać właściwą formę edytorską, wyniosłem od Czechowicza” – deklarował po latach Chomicz.
Kontakt korespondencyjny był podtrzymywany także, gdy obaj opuścili już Lublin. Chomicz traktował swą przyjaźń z Czechowiczem w kategoriach pokrewieństwa dusz, widział w poecie kogoś na kształt przewodnika duchowego i intelektualnego, z którego zdaniem się liczył. W pewnym momencie opisuje, jak trafiwszy do Krakowa znalazł się, wraz z całą tamtejszą „rozwichrzoną młodzieżą” artystyczną pod wpływem Stanisława Szukalskiego, postaci barwnej i charyzmatycznej, ale osobliwej i o dość radykalnych poglądach na sztukę. Fascynacja nią Chomicza trwało krótko. Nie mogąc się pogodzić z dogmatami i teoriami „Mistrza”, opuścił grupę jego akolitów i obrał „własną – jak to ujął – drogę studiów i obserwacji natury”. Czechowicz, któremu w liście opisał swą decyzję, w pełni go poparł i w odpowiedzi pisał: „Artysta powinien kroczyć zawsze własną drogą, opartą o własne przeżycia i instynkty”. I nie tylko artysta, dodam na koniec od siebie.
Czechowicz jako redaktor „Płomyka” ilustrował zamieszczane tam własne wiersze grafikami W. Chomicza ; „Płomyk” nr 12, 1935 (źródło: Radomska Biblioteka Cyfrowa) |
* * *
Szkic Okruchy wspomnień znajduje się w zbiorze Spotkania z Czechowiczem. Wspomnienia i szkice, zebrał i opracował Seweryn Pollak, Wydawnictwo Lubelskie, 1971. Najpełniejszą dokumentację twórczości Witolda Chomicza przynosi katalog towarzyszący wystawie w Muzeum Narodowym w Krakowie z 2012 roku: Magdalena Laskowska, Witold Chomicz, 1910-1984. Ze zbiorów Ziyada Raoofa. Publikacja towarzysząca wystawie, Muzeum Narodowe w Krakowie, Kraków, 2012.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz