wtorek, 25 stycznia 2022

Józia, Walery i Tadeusz

Praca digitalizacyjna bibliotekarzy, muzealników, archiwistów nie ustaje. Do Internetu dniem i nocą trafiają nowe obiekty. Niedawno w bibliotece cyfrowej Polona pojawiła się fotografia, dotąd nigdzie, jak mi się zdaje, nie reprodukowana, przedstawiająca rodziców Henryka Józewskiego: Józefę i Walerego. Wykonana została w kijowskim atelier Franciszka De Mezera w 1888 roku, a więc cztery lata przed narodzinami Henryka. Studio fotograficzne De Mezera cieszyło się prestiżem i sławą, miało swą siedzibę przy głównej alei Kijowa Kreszczatik. Właściciel pochodził z francuskiej rodziny producentów porcelany osiadłej od dwóch wieków w Polsce. Ukończył Akademię Sztuk Pięknych w St. Petersburgu i był ponoć przez jakiś czas nadwornym fotografem cara Rosji oraz królowej Grecji.

Józewscy na jego zdjęciu prezentują się urodziwie, choć wydają się być z lekka onieśmieleni. Walery ma na sobie płaszcz z aksamitnym kołnierzem i nosi muchę oraz dziarsko podkręconego wąsa, w dłoniach zaś dzierży cylinder i malakkę. Józefa chwyta go nieco kurczowo pod ramię, w drugim ręku trzymając opuszczoną parasolkę. Ubrana jest w skromną, lecz elegancką suknię przewiązaną grubym plecionym paskiem oraz zgrabny kapelusz ozdobiony obfitym piórem i kokardą. Józefa jest młodsza od Walerego, wygląda na niecałe dwadzieścia lat.

Zatrzymuję się nad tym zdjęciem, bo zawsze działa na mnie czar sepii i tajemnicza moc unaoczniania przeszłości, jaką mają w sobie stare fotografie i towarzyszące im czasami podpisy albo notatki wykonane na odwrocie, tak jak tutaj, kunsztownym, pełnym zawijasów pismem: „Szanownej i kochanej Babci, sierpień 1888, Józia i Walery”. Ale także dlatego, że o rodzicach Józewskiego tak niewiele wiadomo. Archiwa i pamiątki rodzinne, jak to bywało, przepadły w kolejnych zawieruchach dziejowych, Henryk zaś, zupełnie nieskłonny do nostalgii i zwierzeń osobistych poświęca matce i ojcu w swoich pamiętnikach zaledwie kilka słów.


źródło: Polona

Wiemy, że Walery pochodził z Balic pod Krakowem, skończył studia techniczne i został inżynierem, a przysłowiowa bieda galicyjska skłoniła go w połowie lat 80. XIX wieku do szukania zatrudnienia w zaborze rosyjskim. Trafił do Kijowa, gdzie dostał pracę w biurze budowy młynów, o czym Henryk wspomina w jednym z protokołów przesłuchań po swym aresztowaniu przez UB w 1953 roku. Po ślubie małżonkowie zamieszkali przy ulicy Proreznej. Legenda rodzinna głosi, że mieszkanie ich, urządzone szykownie i gustownie, było wręcz „wytapetowane obrazami”, między innymi pędzla Jacka Malczewskiego, bliskiego przyjaciela Walerego jeszcze z czasów krakowskich. Jeden z nich, portret, przedstawiał Henryka z ojcem oraz starszym bratem Tadeuszem, który zginął w 1917 roku. Jego fotografia zachowała się w zbiorach Zbigniewa Chomicza.

Oboje małżonkowie Józewscy pasjonowali się sztuką, literaturą i muzyką, co wpłynęło również na zainteresowania Henryka. Utrzymywali bliskie kontakty z siostrami Józefy: Ewą, zamężną z Leonardem Chomiczem oraz Marią, zwaną Mililką, która prowadziła w Kijowie szkołę malarską.

Józefa zmarła w 1908 roku, tuż po trzydziestce. Ostatnie kilka lat przed śmiercią spędziła na wózku inwalidzkim na skutek powikłań po przebytej szkarlatynie. Walery przeżył ją o 12 lat, zmarł w 1920 roku w Krakowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz