piątek, 1 grudnia 2023

Biblioteka Sebalda

Często wymieniamy z C. uwagi o czytanych aktualnie książkach. Kilka dni temu C. przysłał mi esemes: „Sebald jeden z esejów rozpoczyna i kończy cytatami z Lema. K. Kończal gdzieś pisała, że Sebald miał w bibliotece jego książki i robił w nich podkreślenia i notatki. Ciekawe czy dotarł do zakończenia Fiaska, bo pewnie by mu się podobało i wpisywało w jego wizje. Np. taki cytat: „gdzie jest myśl, tam jest i okrucieństwo. Chodzą w parze. To trzeba przyjąć, skoro nie można tego zmienić.” Albo kilka akapitów dalej – opis bombardowania planety.” C. odkąd pamiętam jest wielkim fanem Lema i jego oddanym czytelnikiem. Co do Sebalda, to rzeczywiście w jego bibliotece książki Lema były reprezentowane licznie i noszą świadectwa intensywnej lektury.

Spuścizna literacka W.G. Sebalda trafiła do Niemieckiego Archiwum Literatury w Marbach w 2004 roku, trzy lata po śmierci pisarza. Jej integralną część stanowi licząca niemal 1300 tomów biblioteka. Prace nad jej rekonstrukcją prowadziła Jo Catling z University of East Anglia. W 2016 roku w Muzeum Literatury Współczesnej w Marbach można było oglądać część zbiorów Sebalda na wystawie zatytułowanej „Das bewegte Buch” (Książka w ruchu).

Tu drobna ciekawostka biograficzno-charakterologiczna. Sebald od najmłodszych lat toczył boje z ojcem o jego wojskową i nazistowską przeszłość, ale w okresie dojrzewania i młodzieńczego buntu wściekał się też o mnóstwo codziennych drobiazgów będących rezultatem niemieckiej kultury porządku i czystości, której rodzice Sebalda, Rosa i Georg byli istnym ucieleśnieniem. Punktualność, solidność, schludność. Każdy przedmiot w mieszkaniu musiał być na swoim miejscu, sztućce na stole ułożone pod właściwym kątem, strój winien być odpowiedni – do wszystkich tych spraw rodzice przywiązywali ogromną wagę. Im bardziej Sebald z wiekiem uświadamiał sobie ten stan rzeczy, tym bardziej go wyśmiewał, krytykował i kontestował jako obmierzłe mieszczańskie rytuały podlane dodatkowo wojskowym drylem. Biografka pisarza Carole Angier w niedawno wydanej książce Speak, silence. In search of W.G. Sebald opisuje kuriozalną, ale pełną napięcia scenę krojenia masła, oddającą intensywność tego buntu.

Jednak później, już w dorosłym życiu – jak pisze Angier – Winfried, czy też Max, jak sam się nazywał, nie znosząc swego imienia zbyt ostentacyjnie pobrzmiewającego germańskością, sam stał się pedantem i estetą. Starannie dobierał garderobę i choć hołdował stylowi nieformalnemu, to świadomie go wypracował. W gabinecie utrzymywał perfekcyjny ład, który wcześniej tak go drażnił w rodzinnym domu; książki, przedmioty, materiały biurowe musiały być ułożone schludnie i symetrycznie. Przede wszystkim jednak jego pisarskie papiery! Sebald miał w nich ponoć niemal archiwistyczny porządek. Manuskrypty, typoskrypty, wycinki prasowe, notatki, fotografie, kserokopie, cały pisarski warsztat cechował idealny ład. Wszystko było poumieszczane w tematycznych teczkach, teczki zaś w osobnych, identycznych kartonach.

„To było zupełnie niespotykane, zazwyczaj znajdujemy papiery rozsiane po całym domu autora, od strychu aż po garaż.”– opowiadał Katarzynie Kończal Ulrich von Bülow, kierownik działu archiwalnego w Niemieckim Archiwum Literatury w Marbach, który nadzorował przenosiny spuścizny Sebalda z Norwich. „Można było odnieść wrażenie – dodaje von Bülow – jak gdyby Sebald sam przygotował swoją spuściznę do archiwizacji.”

Jest raczej oczywiste, że biblioteki pisarzy odgrywają ogromną rolę w ich twórczości. Jednak w przypadku autora Pierścieni Saturna mamy do czynienia z wagą szczególną. Sebald należy bowiem do tych pisarzy-erudytów, którzy swe fabuły konstruują tyleż ze własnych przeżyć, doświadczeń i wyobraźni, co z innych książek. „Obcując z jego tekstami, – pisze Katarzyna Kończal – mimowolnie wkraczamy w rozległe imperium literatury, z którego pisarz na wielorakie sposoby korzysta – zapożycza, parafrazuje, pastiszuje, przepisuje i przekształca. Od samego początku jesteśmy uwikłani w misternie splecioną sieć powiązań z literaturą europejską i światową.” To samo odnotowuje Małgorzata Łukasiewicz, eseistka i kongenialna tłumaczka twórczości pisarza: „Wiemy, że Sebald pisząc, wplata w swój tekst mniej lub bardziej wyraźnie motywy, sceny i obrazy zaczerpnięte od innych autorów.”

Kiedyś już tu pisałem o dziedzinie zwanej „archeologią czytania”, czyli badaniu rozmaitych śladów lektury w księgozbiorach pisarzy i uczonych. Biblioteka Sebalda także okazuje się atrakcyjnym przedmiotem podobnych dociekań. „Obecnie badacze – mówi Ulrich von Bülow – bardzo intensywnie pracują z tymi zbiorami, czerpiąc z nich informacje nie tylko o tym, co Sebald czytał, ale też jak wyglądał proces jego lektury.” Okazuje się, że był on bardzo intensywny także, by tak rzec, w wymiarze materialnym. Sebald w swych książkach podkreślał, zaznaczał, pisał na marginesach notatki i glosy. Niektórych bibliofilów zapewne przyprawi o dreszcz zgrozy fakt, że często zamiast ołówka używał grubych kolorowych pisaków.

Tak było w przypadku dzieł Stanisława Lema, które dominowały w podzbiorze poloników sebaldowskiej biblioteki. Liczne podkreślenia, notatki i komentarze pozostawione na marginesach, zwłaszcza w niemieckich wydaniach Filozofii przypadku, Wielkości urojonej, Summa technologiae oraz w zbiorze esejów Science fiction: beznadziejny przypadek – z wyjątkami świadczą o lekturze uważnej i dogłębnej. Ślady te sugerują, pisze Katarzyna Kończal, że Sebalda „szczególnie interesowały opisy wszechogarniającego rozpadu, wątki poświęcone stykowi technologii i ludzkiej natury, przemyślenia na temat teorii ewolucji, a także filozoficzna kwestia przypadkowości jako reguły rządzącej światem”.

Chciałbym zajrzeć do biblioteki autora Austerlitza i sprawdzić, czy jest w niej egzemplarz Fiaska i czy Sebald zaznaczył przysłany przez C. fragment o okrucieństwie nieodzownie towarzyszącym myśli. Skądinąd, gdy go przeczytałem, od razu przypomniała się fantastyczna, wizyjna scena z 2001 Odysei kosmicznej Stanleya Kubricka, w której małpolud po raz pierwszy zabija bliźniego, po czym w geście triumfu rzuca w górę kość-narzędzie zbrodni zamieniającą się po chwili w oku kamery w statek kosmiczny. Na ile idea tu wyrażona rzeczywiście wpisuje się w wizję Sebalda byłaby o tym ciekawa dyskusja. Pisarz postrzegał bowiem dzieje owszem, jako ciąg udręk, okrucieństw i katastrof, ale sprawcą tego stanu rzeczy były dlań tyleż człowiek i ludzka cywilizacja, co sama natura.

* * *

Korzystałem z:

Carole Angier, Speak, silence. In search of W.G. Sebald, Bloomsbury, London, 2022.

Małgorzata Łukasiewicz, Inne miejsce. Sebald, Kafka, Walser, „Przegląd Polityczny”, 159/2020.

Katarzyna Kończal, „Papierowe uniwersum Sebalda”, [w:] Znaki katastrofy, spacje ocalenia. O twórczości W.G. Sebalda, pod redakcją Przemysława Czaplińskiego i Katarzyny Kończal, Instytut Badań Literackich PAN, Warszawa, 2020.

Prywatna mitologia Sebalda, O spuściźnie literackiej W.G. Sebalda z dr. Ulrichem von Bülowem, kierownikiem działu archiwalnego w Niemieckim Archiwum Literatury w Marbach rozmawia Katarzyna Kończal, [w:] Znaki katastrofy, spacje ocalenia. O twórczości W.G. Sebalda, pod redakcją Przemysława Czaplińskiego i Katarzyny Kończal, Instytut Badań Literackich PAN, Warszawa, 2020.

Fotografia fragmentu wystawy „Das bewegte Buch” z 2016 (źródło: „Czas Kultury”)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz