„Obaj przyjaciele, – pisze Jabłońska – podejmując literacki pojedynek, siłą faktu ustawiają się w konkurencyjnej sytuacji: żywią przekonanie, każdy na własny rachunek o swoich pełnych prawach do palmy pierwszeństwa. Pewną przewagę ma nawet Górski pochwalony przez Sienkiewicza: „Nikt w tak małej noweli nie potrafił zamknąć tak wielkiej myśli ni wyrazić jej językiem tak szlachetnym i dyskretnym.” Laury przypadają w udziale Tetmajerowi i wtedy Górski zdobywa się na gest: nie czekając na laureata, pierwszy przesyła mu depeszę gratulacyjną. Tetmajer odpowiada listem, w którym po zdawkowych komplementach pod adresem Bibliomana, pisze i o trzecim laureacie konkursu, Micińskim: „widzę, że nowy człowiek idzie, a ja nie bywam taki niezazdrosny rywal jak Ty. Może by więc tego Micińskiego zawczasu otruć – niech nie bałamuci! Bo my – to już musimy się tolerować, jak stare psy przy jednym szafliku.”
„To wystarczy, – pisze dalej Jabłońska – by Górski poczuł się obrażony, z czasem śmiertelnie nawet obrażony, bo początkowe anse pogłębiają kolejne listy Tetmajera, który nie czekając na odpowiedzi oponenta, wypisuje mu mnóstwo niezbyt mile brzmiących słów.” „Będziemy zawsze od siebie w dystansie – pisał poeta w liście z 11 listopada 1895 roku – mnie nie zależy na nikim i na niczym – a także: Bądź dla mnie zawsze celującym i nadzwyczajnym uczniem siódmej klasy, ja dla Ciebie pozostanę „głupim Kaziem” z piątej – tak będzie najlepiej, najswobodniej, najmniej wymuszenie.” I jeszcze dodawał, co szczególnie chyba dotknęło Górskiego: „Wiedziałem, że Cię wezmę [w konkursie] tym, czym Cię wziął i Miciński: mniejszą kulturą w robocie – rozumiesz? […] Żebyśmy pękli, nie będę ja nigdy z Tobą na jednej ławie siedział […] jesteśmy zanadto różni.”
Górski, choć ugodzony, jednocześnie chyba zdawał sobie sprawę, że choleryk i neurastenik Tetmajer, skłonny do wybuchów i przesady, nie jest najłatwiejszy w przyjaźni. Dlatego to on pierwszy wyciąga rękę do zgody, pisze długi list, w którym powołuje się na wieloletnią znajomość i wzajemne porozumienie w wielu kwestiach. Tetmajer połechtany, a jednocześnie nieco się sumitujący, w rewanżu chwali dzieło Górskiego, choć, w świetle innych wypowiedzi, nie wiadomo do końca, czy szczerze, a nawet, czy nie z kroplą ironii.
„[…] jestem zachwycony Bibliomanem, podobały mi się najbardziej pomysł, pejzażowanie i wyrażenie „niebiesko-ponure chmury”. Diabli nadali, że to mnie nie przyszło do głowy! […] ja, który siedzę wiecznie w najrozmaitszych kombinacjach błękitu, szafiru, seledynu, modrości, zapomniałem zupełnie o kolorze niebieskim, a Ty pokazujesz jaki on jest.”
W każdym razie, „zachwiane chwilowo stosunki – pisze Jabłońska – wracają do poprzedniej zażyłości i obaj panowie powiązani tysiącem wspólnych drobiazgów, utrzymują bezustanny kontakt osobisty i listowny.” A jednak relacja to osobliwa, choć zapewne w stosunkach międzyludzkich częstsza, niżby się chciało, bo zwłaszcza ze strony Tetmajera pełna nielojalności i złośliwości sączonych pod adresem przyjaciela za jego plecami.
„Więc pan Górski wyraża się o mnie „z uznaniem” – pisał Tetmajer do wydawcy Ferdynanda Hoesicka – szkoda, że ja mu równą monetą wypłacić nie mogę. Ale trudno zaiste uznać to, czego nie ma, a przynajmniej dotychczas się nie objawiło. Że ten mydełkowaty przyszczypek do arystokracji i uperfumowany przyczepek do poetów mnie nie lubi, nic dziwnego: naprzód kiedy on strasznie dużo zapowiadał, ja nic nie zapowiadałem, a kiedy ja coś już zrobiłem, on dalej zapowiada.”
„Turniej garbusów – literatura”, jak mawiał Czesław Miłosz. Ale w postawie Tetmajera pobrzmiewa zdaje się jeszcze coś więcej niż tylko duch rywalizacji na niwie twórczej, mianowicie resentyment klasowy. Spokrewniony z Chłapowskimi oraz Łubieńskimi Górski, zdaje się drażnić Tetmajera, wywodzącego się z rodziny inteligenckiej, stąd te autodeprecjonujace uwagi „dla Ciebie pozostanę głupim Kaziem”, stąd też te szydercze wypominanie arystokratycznych związków. Sformułowanie zaś „mniejsza kultura w robocie”, to wyraźna, zabarwiona rekompensującym protekcjonalizmem aluzja do formacji społecznej przyjaciela.
Jeszcze dobitniej widać to w żarcikach, które za plecami przyjaciela Tetmajer opowiadał, na przykład gdy w liście do Zofii Gabińskiej z 7 czerwca 1902 roku, opisywał jedno z przyjęć u Górskich, skądinąd – jak podkreśla Jabłońska – cieszących się u współczesnych reputacją nietuzinkowych sympozjonów intelektualnych:
„u Górskiego, jak to u Kociogórskiego – siedemnastu hrabiów z siedemnastoma pałkami w siedemnastu herbach rozsiada się na siedemnastu fotelach opierając siedemnaście rąk o siedemnaście oparć i dyskutując na siedemnaście tematów. Siedemnaście kieliszków musuje szampanem i z siedemnastu filiżanek unosi się aromat świeżo parzonej herbaty. Doborowa rozmowa, doborowe towarzystwo, doborowa zastawa, doborowe przekąski i doborowy lokaj, który choć jeden jak palec w tym doborowym towarzystwie doborowo obsługuje siedemnastu hrabiów z siedemnastoma pałkami w siedemnastu herbach, żonglując z wprawą prestidigitatora: szampanem, kieliszkami i przekąskami w taki sposób, że odnosi się wrażenie, że żongluje nie martwą naturą – a siedemnastoma hrabiami z siedemnastoma pałkami w siedemnastu herbach. Najpewniej dlatego, że… (ale to sekret!), jest to u Górskiego lokaj już – siedemnasty.”
* * *
Krystyna Jabłońska, Kazimierz Tetmajer. Próba biografii, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1969. Warto dodać, że Biblioman został niedawno wznowiony, znalazł się mianowicie w zbiorze Opowieści niesamowite z języka polskiego, w wyborze i opracowaniu Piotra Pazińskiego (Warszawa, 2021), piątym tomie serii opowieści grozy PIWu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz