Kilkakrotnie wybierałem się, by odnaleźć nagrobek Henryka Wokulskiego, bo o nim mowa, obywatela ziemskiego pieczętującego się tym samym, co Głowaccy herbem „Prus”, ale zawsze coś stawało mi na przeszkodzie. Jeden raz nawet dotarłem na cmentarz, ale była zima, wieczór i pobłądziłem wśród nagrobków brnąc w głębokim, mokrym śniegu, grobowca Wokulskiego nie znalazłszy. Tym razem się udało.
„Nazwisko „Wokulski” – pisze w Leksykonie „Lalki” Józef Bachórz – należy do zasobu nazwisk polskich faktycznie istniejących, ale rzadko spotykanych: z tomu X Słownika nazwisk współcześnie w Polsce używanych wynika, że nosiło je tylko 13 osób (tymczasem nazwisko „Wysocki”, przydzielone w Lalce warszawskiemu woźnicy, miało 24 919 osób). Jest możliwe, że Prus coś wiedział o którymś z Wokulskich, bo należeli oni do szlachty pieczętującej się tym samym herbem „Prus I” co i Głowaccy, a nie można wykluczyć, że o jednym Wokulskim – Henryku – mógł słyszeć w młodości, ale nie ma na to dowodów.”
Dowodów nie ma, ale, o czym Bachórz nie wspomina, rzecz może być dodatkowo uprawdopodobniona związkami Prusa z Siedlcami. Pisarz mieszkał w Siedlcach, chodził tu do szkoły, a potem wielokrotnie miasto odwiedzał i opisywał w swych kronikach. Niestety o pochowanym w Siedlcach Henryku Wokulskim niewiele wiadomo. „Był synem dzierżawcy – pisze dalej Józef Bachórz – urodził się w 1825 roku we wsi Olszewnica k. Radzynia, uczył się w szkołach w Łukowie, Szczebrzeszynie i Lublinie, potem mieszkał w Warszawie, w 1844 roku został skazany na ciężkie roboty na Syberii za udział w spisku, karę odbywał w Nerczyńsku za Bajkałem, w roku 1856 pozwolono mu na pobyt w Irkucku, a w 1857 wrócił do kraju. To zapewne on w 1876 roku nabył dobra w okolicy Stoczka Łukowskiego, a w 1891 jako ziemianin z Siedleckiego został wybrany do „dyrekcji szczegółowej” Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Warszawie. Zmarł w 1901 roku i został pochowany w Siedlcach.”
* * *
Leksykon „Lalki”, pod redakcją Agnieszki Bąbel i Aliny Kowalczykowej, Fundacja Akademia Humanistyczna i IBL PAN, Warszawa, 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz