Zawiera on trzy eseje przedwojenne: Nowe marzenia samotnego wędrowca, Europa w 1938-39 oraz właśnie Pielgrzym, trzy eseje powojenne: Księgozbiór przemytników, Esej berdyczowski i W dolinie Dniestru, szkic Drzewa republiki berneńskiej będący rozdziałem książki Ziemia berneńska oraz obszerny wybór drukowanych po wojnie w „Kulturze” dzienników podróży.
Przy tej okazji chcę wspomnieć o ciekawym odkryciu, które zawdzięczam publikacji Niemcy, pod redakcją Magdaleny Chabiery (Wydawnictwo Naukowe UKSW, Warszawa, 2018). Jest to obszerny wybór tekstów Jerzego Stempowskiego na tematy niemieckie. W tomie pierwszym, w tekście Pielgrzyma, znalazłem fragment zatytułowany Dostojewski, którego zupełnie sobie nie przypominałem. Nic dziwnego, gdyż nie zawiera go ani druk „Biblioteki Pstrykońskiej” z 1924, ani omawiany tom Biblioteki „Kultury” z 1971, ani wybór Od Berdyczowa do Lafitów w opracowaniu A.S. Kowalczyka (Wydawnictwo Czarne, Wołowiec, 2001). Otóż ustęp ten znalazł się jedynie w pierwodruku Pielgrzyma, w jego pierwszej części opublikowanej w miesięczniku „Droga” (nr 9, grudzień, 1923). Gdy jakiś czas temu o nim pisałem, zupełnie rozbieżność tę przeoczyłem.
Dostojewski składa się z trzech drastycznych obrazów biedy i poniżenia. W pierwszym widzimy żebrzącą kobietę z dzieckiem, w drugim kobietę padającą z osłabienia, nie zdążającą donieść do domu worka kartofli przeznaczonych na posiłek dla dzieci, w trzecim mężczyznę prowadzącego do szpitala żonę cierpiącą na obłęd głodowy. Fragment kończy zdanie: „Czy mówić jeszcze? Piszącemu te słowa brak talentu Dostojewskiego, aby móc łechtać zuchwałym słowem twoją spasioną, burżuju, fantazję i pozwolić ci płakać po dobrym obiedzie nad losami biednej wdowy.”
Czym kierował się Stempowski skreślając ten fragment z kolejnych edycji swego tekstu, można się oczywiście domyślać. Gwałtowna ekspresja i silne nacechowanie emocjonalne były dalekie od właściwej eseiście w późniejszej twórczości postawy dystansu. Niemniej akapit ten zdaje się rzucać pewne światło na sylwetkę psychologiczną pisarza i dlatego moim zdaniem bardzo dobrze, iż Magdalena Chabiera zdecydowała aby w opracowanym przez siebie tomie podać wersję najpełniejszą, właśnie z pierwodruku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz