piątek, 3 marca 2023

Jeż z Kos

Było to kilka lat temu. Stałem wśród ruin świątyni Asklepiosa na wyspie Kos i przypominałem sobie słowa Zbigniewa Herberta z Labiryntu nad morzem o architekturze i greckim krajobrazie. „Nikt chyba lepiej od Greków nie potrafił uczynić architektury częścią pejzażu, jego dopełnieniem i ukoronowaniem. Jeśli świątynię porównać można do grupy drzew, teatr przypomina skalistą świątynię”. Bezchmurne niebo, śródziemnomorski upał. Cykady grały opętańczo, pachniały wysuszone zielska, szyszki skrzypiały pod nogami. Na północy rozciągał się wspaniały widok, z prawej strony przesłonięte lekką mgłą zarysy wybrzeża tureckiego, po lewej skaliste kształty wysp Pserimos i Kalymnos, siedziby poławiaczy gąbek. Chodziłem wśród resztek marmurowych kolumn, kawałków muru i próbowałem sobie wyobrazić to miejsce przed wiekami, z dość mizernym, przyznaję, skutkiem. Czułem się trochę tak, jakbym wciskał w siebie to zdanie Herberta, wymuszał na sobie zachwyt i zrozumienie, które nie przychodziły.

czwartek, 9 lutego 2023

Pierwsza miłość, pierwsza opera, pierwszy trup, czyli początki kariery Hectora Berlioza

Berlioz zakochał się po raz pierwszy w wieku lat dwunastu. Doniosły ten epizod opisuje w swych wspaniałych pamiętnikach, które właśnie niedawno ukazały się w nowym tłumaczeniu polskim. Na granicy z Sabaudią, dwie mile od Grenoble znajduje się wieś o nazwie Meylan. W niewielkim kamiennym domu otoczonym ogrodami, winnicami i skalistymi wzgórzami mieszkał tam dziadek Berlioza po kądzieli, noszący nazwisko Marmion, podobnie jak słynny wojownik z powieści Walter Scotta. Wieś Meylan rozciąga się na zboczach doliny rzeki Izery, u stóp gór Delfinatu, które dochodzą tam do granicy Dolnych Alp, tworząc malowniczy krajobraz, jedną z najbardziej romantycznych, jak podkreśla Berlioz, okolic, jakie zdarzyło mu się w życiu podziwiać.

poniedziałek, 6 lutego 2023

Siostry Lahama i panna Winczewska

„Czy wszyscy pisarze tacy są? Kradną rzeczy ze świata wokół?” – pyta rozgoryczony Aiden, bohater kryminału Morderstwa w Suffolk Anthony’ego Horowitza (przeł. Maria Smulewska, Poznań, 2022). „Każdy pisarz jest inny – odpowiada mu Susan, była redaktorka dużego wydawnictwa – Ale w sumie, ściśle biorąc, nie kradną. Oni chłoną.” Susan prowadzi amatorskie śledztwo na prośbę teściów Aidena, właścicieli hotelu w Woodbridge, w którym dziesięć lat wcześniej został zamordowany jeden z gości. Sprawcą, szybko zidentyfikowanym i aresztowanym, okazał się pracownik obsługi, były więzień, Stefan Codrescu. Kilka lat później jednak morderstwem zaczyna się interesować pewien pisarz, autor kryminałów, Alan Conway. Przybywa do hotelu, melduje się w nim na kilka tygodni, przeprowadza rozmowy z właścicielami, pracownikami, szpera i jak się okazuje – chłonie.

sobota, 4 lutego 2023

Letnia noc

Na obrazie Nielsa Bjerre’a (1864-1942) przedstawiającym kruchtę wiejskiego kościoła parafii Engbjerg w Danii (1891) najbardziej zachwyciła mnie podłoga. Jej plastyczność, niemal namacalność. Artysta wspaniale uchwycił chropowatość materiału, cegieł i kamiennych płyt, ich barwę, nierówności, ułożenie, spojenia. Zastanowiła mnie też pewna osobliwość perspektywy, czego może nie oddaje nieduża fotografia obrazu, którą zrobiłem – wnętrze jest jakby lekko wykrzywione, przedstawione pod odrobinę dziwnym kątem, nieco rozchwiane. Może to efekt tej drabiny prowadzącej na stryszek? W każdym razie uroiłem sobie, że to, rzekome być może, rozchwianie ilustruje naszą niepewność w obliczu spraw ostatecznych i chybotliwość naszego losu. A może to po prostu mnie kręciło się nieco w głowie, z przejęcia, jak często. Ciekawe jaką sytuację obraz przedstawia. Gdyby to był kościół katolicki, to bym pomyślał, że ludzie zgromadzeni w tej kruchcie czekają na spowiedź.

czwartek, 15 grudnia 2022

O antykwariuszach

Dziś chciałbym powiedzieć kilka słów o terminie „antykwariusz”. Gdy ponad dekadę temu miałem w ręku po raz pierwszy wspaniałe Opowieści starego antykwariusza M.R. Jamesa (Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1976; oryginalny tytuł: Short Ghost Stories of an Antiquary) byłem przekonany, że czytam historie w zamyśle autora opowiadane przez antykwariusza, czyli właściciela antykwariatu, a więc osobę trudniącą się handlem starymi książkami. Nic bardziej mylnego. Angielski termin antiquary oznacza bowiem i oznaczał w czasach M.R. Jamesa, zgodnie z łacińskim źródłosłowem (antiquarius – odnoszący się do starożytności) osobę kolekcjonującą antyki, czy szerzej mówiąc „starożytności”, jak to dawniej nazywano, interesującą się nimi i badającą je, lecz niekoniecznie nimi handlującą.