wtorek, 28 czerwca 2022

Dawka przypominająca

Lektura warszawskich spacerów literackich Juliusza Wiktora Gomulickiego opublikowanych w zbiorze Aleje czarów (Warszawa, 2000) dała mi zupełnie przypadkiem okazję do całkiem innego spaceru, a mianowicie do przechadzki po moim własnym blogu, o którym już niemal zapomniałem. Przytaczam zatem kilka szczegółów wyłuskanych z książki Gomulickiego w celu odświeżenia sobie i czytelnikom pamięci. W szkicu Spacer po Warszawie wielką literą „Jot”, autor przystaje w pewnym momencie na rogu ulicy Miodowej. „Zatrzymuję się – pisze – teraz na samej krawędzi chodnika, czekając na przejazd długiego łańcucha autobusów i samochodów, ten przymusowy postój staje się zaś okazją do refleksji, że przed stu laty nie było tu wjazdu na Miodową, w tym miejscu stały bowiem dwie osiemnastowieczne kamienice zburzone w roku 1887.

Co więcej w jednej z nich mieszkał w latach pięćdziesiątych Teodor Tripplin, słynny wówczas lekarz, podróżnik i powieściopisarz, człowiek z sercem na dłoni i portfelem zawsze otwartym dla przyjaciół, który musiał uciekać z Warszawy, tak mu bowiem obrzydzili tu życie koledzy-literaci, zazdroszczący mu sławy, sukcesów towarzyskich oraz zarobków.”

Jak widać, Gomulicki należy do tych, których niezbyt przejmują plotki o plagiatorskich praktykach Tripplina. Warto może tu dodać, że drugim ze zburzonych budynków był, jak przypomina Bohdan L. Grzeniewski w Warszawie w „Lalce” Prusa, opłakiwany przez ojca autora, Wiktora Gomulickiego w Opowiadaniach o starej Warszawie „Dwór pod Gwiazdą”. Jak on wyglądał, można zobaczyć na rycinie z „Tygodnika Ilustrowanego” z 1887 roku. Przez stojący obok dom Rezlera, który po przebiciu przejścia z Krakowskiego Przedmieścia do Miodowej stał się budynkiem narożnym, istniejącym do dziś, przechodzi podążający za baronową Krzeszowską w drodze na licytację kamienicy Rzecki.

„Tygodnik Ilustrowany”, 1887,
źródło: Mazowiecka Biblioteka Cyfrowa 

Wróćmy jednak do Gomulickiego, który idąc dalej Krakowskim Przedmieściem, mija Hotel Europejski i zbliża się do bloku złożonego z trzech domów o bardzo bogatej przeszłości literackiej. „Na miejscu – pisze – pierwszego z nich (nr 9), narożnego (dziś „Dom Kopnięty”) stała duża kamienica, w której przed ostatnią wojną mieściła się ambitnie prowadzona księgarnia pod firmą E. Wende i Spółka, należąca przez kilkanaście lat do Ludwika Fiszera, wyjątkowo zdolnego i przedsiębiorczego księgarza i wydawcy, z którego nazwiskiem wiąże się nie tylko długi szereg cennych przedsięwzięć wydawniczych, ale i drugie tyle anegdot.”

Gomulicki żadnej anegdoty nie przytacza, a szkoda. Idąc dalej i mijając kamienicę „Pod Messalką” wspomina jedynie, że mieszkający tu Fiszer, dla znajomych „Lunio”, wyprawiał w swym salonie niezapomniane, ciągnące się do samego rana balangi. Ludwik Fiszer odbiegał nieco od stereotypu mola książkowego i bibliofila, pędził życie hulaki i bon vivanta. Gomulicki wspomina także inną warszawską księgarnię tamtego czasu: sklep Gebethnera i Wolffa na Krakowskim Przedmieściu, w której jak tu kiedyś pisałem, pewnego dnia Jerzy Stempowski zarzucił dopiero co powzięty plan napisania powieści.

Trasa spaceru prowadzi dalej Gomulickiego w stronę Nowego Światu. Docierając do jego skrzyżowania z Alejami Jerozolimskimi wspomina kawiarnię „Udziałową”, słynną z wytwarzanego na miejscu kefiru, odwiedzaną na początku XX wieku przez wielu literatów. Do wymienionych przezeń Tetmajera, Langego, Reymonta ja dorzucam stałego rezydenta „Udziałowej” Edwarda Słońskiego. Jak pisałem kiedyś, poeta urządzał u siebie w mieszkaniu seanse spirytystyczne z udziałem słynnego w dwudziestoleciu medium Jana Guzika, co kieruje moją uwagę ku innemu słynnemu ezoterykowi międzywojnia.

Jan Starża Dzierżbicki, artysta-malarz, astrolog, jasnowidz i erudyta mieszkał w kamienicy przy ulicy Mazowieckiej 10, a „jego oryginalną postać” mijał Gomulicki często na schodach zmierzając na lekcje łaciny, o czym wspomina z kolei w spacerze literackim zatytułowanym Moja czarodziejska Mazowiecka. Patrząc na fotografię dostępną w zbiorach Narodowego Archiwum Cyfrowego trochę trudno uwierzyć w to, że Dzierżbicki był ekscentrykiem na miarę Franca Fiszera, którego skądinąd, jak napomyka Gomulicki, ponoć szczerze nie znosił. Że potrafił na przykład paradować po ulicach przebrany za kowboja z westernu. Jedynie zagadkowy uśmieszek i świdrujące spojrzenie tego gładko uczesanego i elegancko ubranego jegomościa mogą sugerować, że mamy do czynienia z astrologiem, a nie, powiedzmy, urzędnikiem banku czy ministerstwa. Choć tu napominam się, iż nie należy ulegać żadnym stereotypom, także w kwestii powierzchowności.

Jan Straża-Dzierzbicki (pierwszy z prawej)
podczas wizyty w redakcji IKC, czerwiec 1934, źródło NAC

„Był to człowiek wybitnie inteligentny i wielostronnie wykształcony. Czy wierzył w swą astrologię, trudno powiedzieć. W każdym razie w arkana jej był, jak się zdaje, gruntownie wtajemniczony.” – wspominał na łamach „Stolicy” (nr 35/1967) redaktor naczelny „Kuriera Warszawskiego” Konrad Olchowicz. Wtajemniczenia Dzierżbickiego obejmowały też cały szereg innych zagadnień, o czym można się przekonać oglądając dostępne w Polonie afisze odczytów, z którymi jeździł po całym kraju. Historia Atlantydy, życie po śmierci, okultyzm, różokrzyżowcy, sławni magowie, mistycy, kabaliści i alchemicy, spirytyzm, mediumizm, hipnoza, a także religie Indii i tajemnice starożytnego Egiptu. Był Dzierżbicki zatem na polskim gruncie jednym z prekursorów tego, co pod postacią ruchu New Age zdobyło ogromną popularność w drugiej połowie XX wieku. Spójrzmy na spis treści odczytu z 24 marca, na który bilety można była nabyć w księgarni Wendego. Co zwraca uwagę, to charakterystyczny dla tego typu aktywności intelektualnej imponująco szeroki zakres poruszanej problematyki, a także nieoczekiwane przeskoki tematyczne.

„Astrologia i współczesna nauka. Ostatnie odkrycia uczonych fizyków: Ekholma, Arrheniusa i prof. dr E. Marxa o związku położenia księżyca z pogodą i napięciem elektryczności na ziemi oraz życiem fauny i flory. Jak powstała astrologia. Człowiek jako fotograficzna płyta. Czy astrologia zaprzecza wolnej woli? Niezliczone oszustwa na temat astrologii. Przykład ścisłych przepowiedni astrologa angielskiego Sephariala ogłoszonych na wiele lat naprzód, a które się całkowicie sprawdziły. Strajk łódzki z punktu widzenia astrologii. Astrologia i polityka. Kosmiczne przyczyny bolszewizmu i obecnych kłopotów Anglii. Jak poznać własną przyszłość? Horoskop stworzenia świata i potopu. Horoskop 12 maja 1926 r. Co widział w Polsce przejezdny Arab ibn Abu Rigal w 940 roku? Gdzie leży Polska na niebie? Na czem polega istota polskości? Charakter narodowy Polaków: jego zalety i wady. Czy jesteśmy wielkim narodem? Co czeka Polskę w przyszłości? Jak wygląda na Wenerze, Jowiszu, Księżycu etc. Wizje kosmiczne Bo Yin Ra (kolorowe). Rozwój duchowy ludzkości podług Apokalipsy.”

Źródło: Polona

Dzierżbicki był też autorem poczytnych książek. Oprócz Żywota Marszałka Piłsudskiego w gwiazdach pisanego i Legend buddyjskich, które wzmiankuje Gomulicki, największą popularność przyniosła mu książka Pod jaką gwiazdą urodziłeś się. Horoskop na każdy dzień roku wznawiana do dzisiaj. Rzuciłem do niej od razu okiem na swój horoskop, konstatując zaskoczony, z niejakim rozczarowaniem, że mniej więcej cztery piąte zawartej tam charakterystyki zupełnie się nie zgadza. Z zatroskaniem przeczytałem też poradę-ostrzeżenie: „niechaj nie pobłaża sobie i nie pogrąża się w bezczynności, gdyż może się narazić na duże straty”. A zamierzałem właśnie zacząć czynić coś dokładnie przeciwnego – oddać się bezczynności i trochę sobie popobłażać.

Źródło: Polona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz